Ależ otwarcie kolejki w Łodzi! Pięć goli i emocje do samego końca w meczu Widzewa z Radomiakiem

PAP / Marian Zubrzycki / Na zdjęciu: Piłkarze Widzewa Łódź Juan Ibiza (L) i Jakub Łukowski (P) oraz Roberto Alves (C) z Radomiaka Radom
PAP / Marian Zubrzycki / Na zdjęciu: Piłkarze Widzewa Łódź Juan Ibiza (L) i Jakub Łukowski (P) oraz Roberto Alves (C) z Radomiaka Radom

Przewaga czerwono-biało-czerwonych była widoczna, ale i tak spotkanie trzymało w napięciu do samego końca. W pierwszym meczu 6. kolejki PKO Ekstraklasy piłkarze Widzewa Łódź pokonali u siebie Radomiaka Radom 3:2.

Przed meczem uczczono pamięć zmarłego w niedzielę Franciszka Smudy minutą ciszy. To bardzo ważna postać w historii Widzewa. Na to spotkanie klub z Łodzi zorganizował akcję pod hasłem "Czerwona Armia Franka Smudy" i wypuścił do sprzedaży m.in. koszulki upamiętniające szkoleniowca.

Ale piłkarze mieli do wykonania swoje zadanie. Szczególnie, że przed tygodniem w słabym stylu przegrali w Szczecinie z Pogonią 0:2. Radomiak wietrzył w tym wszystkim szansę na pogłębienie kryzysu czerwono-biało-czerwonych.

- Spodziewam się ciężkiego meczu, bo w tej lidze tylko takie są. Praktycznie każdy z każdym może wygrać. Oglądając ostatni mecz Radomiaka, można zauważyć, że oni nie grają wcale źle. Mają dużo takich sytuacji, gdzie wynik zamazuje obraz gry. Uważam, że nie grają źle, a teraz są w ciężkim, delikatnym momencie. To od nas będzie zależało, czy podamy Radomiakowi tlen, czy zagramy swoją piłkę. Liczę, że będziemy dominować i zagramy na własnych warunkach - zapowiadał na przedmeczowej konferencji prasowej obrońca Widzewa Mateusz Żyro.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Lewandowski sprawdził się z kolegą. Tylko spójrz

I to właśnie gospodarze byli dużo bardziej aktywni od początku tego starcia. Już w czwartej minucie Jakub Łukowski zmusił do interwencji Macieja Kikolskiego. Bramkarz radomian z trudem odbił strzał pomocnika miejscowych sprzed pola karnego. Dwie minuty później znów musiał ratować swój zespół po główce Jakuba Sypka, a dobitka Kamila Cybulskiego poleciała nad poprzeczką.

Przewaga zespołu trener Daniela Myśliwca została udokumentowana bramką w 18. minucie. Imad Rondić wykonał ładne, prostopadłe podanie do uciekającego Frana Alvareza, a ten do końca pilnował linii spalonego (choć wydaje się, że był na granicy) i wpakował piłkę do bramki Radomiaka.

Goście otrząsnęli się dopiero kilka minut później, ale po rzucie rożnym w 25. minucie powinni cieszyć się z gola. W ostatniej chwili jednak interweniował Luis da Silva. Lecz to był jeden z naprawdę nielicznych ataków drużyny przyjezdnej.

W 41. minucie sędzia Patryk Gryckiewicz podyktował rzut karny dla Widzewa za faul Rahił Mammadowa na Imadzie Rondiciu. Bośniak sam podszedł do jedenastki i ją wykorzystał, podwyższając tym samym prowadzenie łódzkiej ekipy.

Zanim jednak nadeszła przerwa, piłkarze trenera Bruno Baltazara zdobyli gola kontaktowego. Dośrodkowanie z rzutu wolnego na 11. metr, na głowę Leonardo Rochy, piłka skozłowała tuż przed Rafałem Gikiewiczem, bramkarz Widzewa się pogubił i wpuścił ją do własnej bramki.

Taki wynik sprawił, że po przerwie to goście ruszyli odważniej w poszukiwaniu trafienia wyrównującego. W 52. minucie Sypek musiał wrócić do obrony i zabrać piłkę od Luisa Rochy. Kilka minut później pomocnik Widzewa centrował piłkę w stronę wbiegającego Rondicia, ale do pełnej synchronizacji zabrakło kilku centymetrów. W 67. minucie mininalnie nad poprzeczką głową uderzył Silva.

RTS zadał cios w 75. po rzucie wolnym, choć nie bezpośrednio. Dośrodkowanie w radomskie pole karne zostało wybite, ale druga piłka trafiła do Marcela Krajewskiego, który huknął z dystansu w stronę bramki, a tor lotu piłki zmienił jeszcze Mateusz Żyro i to jego imię oraz nazwisko skandowali kibice w ramach celebracji gola na 3:1.

Po niespełna dwóch minutach Radomiak znów zniwelował różnicę do jednej bramki. Dośrodkowanie z prawej strony boiska prosto na Zie Ouattarę, a Iworyjczyk takiej okazji nie zmarnował i trafił na 3:2. A po chwili powinien być remis, bo Rocha wyszedł sam na sam z Rafałem Gikiewiczem. Tym razem jednak bramkarz Widzewa wygrał ten pojedynek.

W 83. znów jednak spadł mu kamień z serca, bo zarówno Damian Jakubik wychodzący sam na niego, jak i Rocha chwilę później, byli na pozycji spalonej. Ten drugi nawet trafił w słupek. Napięta atmosfera wokół tego meczu trwała więc do samego końca, ale finalnie wynik nie uległ już zmianie.

Widzew odniósł trzecie zwycięstwo w sezonie i przynajmniej przez kilka godzin został liderem tabeli. Radomiak z kolei dalej przebywa w strefie spadkowej. To już czwarta porażka tej drużyny w aktualnie trwających rozgrywkach. Za tydzień łodzianie w niedzielę o 20:15 zagrają w Białymstoku z Jagiellonią, a Radomiak dobę wcześniej podejmie Cracovię.

Z Łodzi - Krzysztof Sędzicki, WP SportoweFakty

Widzew Łódź - Radomiak Radom 3:2 (2:1)
1:0 - Fran Alvarez 18'
2:0 - Imad Rondić 42' - z karnego
2:1 - Leonardo Rocha 45+4'
3:1 - Mateusz Żyro 75'
3:2 - Zie Ouattara 77'

Składy:

Widzew: Rafał Gikiewicz - Marcel Krajewski, Mateusz Żyro, Juan Ibiza, Luis da Silva - Fran Alvarez, Marek Hanousek (80' Juljan Shehu), Jakub Łukowski (70' Sebastian Kerk) - Jakub Sypek (60' Antoni Klimek), Kamil Cybulski (60' Hilary Gong) - Imad Rondić (72' Hubert Sobol).

Radomiak: Maciej Kikolski - Damian Jakubik, Rahił Mammadow (88' Radosław Cielemęcki), Raphael Rossi, Zie Ouattara - Christos Donis, Roberto Alves (46' Michał Kaput) - Joao Peglow, Leandro, Guilherme Zimovski (65' Rafał Wolski), Leonardo Rocha.

Sędziował: Patryk Gryckiewicz (Toruń).

Żółte kartki: Ibiza, Kerk (Widzew) - Mammadow, Zimovski, Rossi, Leandro, Kaput (Radomiak).

Czerwona kartka: Rossi (Radomiak) - za drugą żółtą.

Widzów: 16 467.

Czytaj też: Koniec wyczekiwania. Raków potwierdził duży transfer wewnątrz Ekstraklasy