Artur Długosz: Runda jesienna już za nami. Czas teraz na pierwsze spotkanie z wiosny, w którym to zmierzycie się z Cracovią. O zwycięstwo łatwo nie będzie...
Antoni Łukasiewicz: Czeka nas trudne spotkanie, bo Cracovia złapała troszeczkę wiatr w żagle, wygrała ostatni pojedynek i trochę tych punktów teraz złapała. W tej chwili mają trzy oczka straty do nas. Sytuacja Cracovii na pewno zdecydowanie się poprawiła. Nie ma co ukrywać, że to będzie dla nas trudny mecz. Może dobrze, że gramy w Sosnowcu - będzie mało kibiców, albo w ogóle ich zabraknie i to na pewno będzie Pasom troszeczkę przeszkadzało. Cały czas podtrzymuję deklaracje jakie składaliśmy wcześniej - jedziemy znowu po trzy punkty. Po to, aby w końcu się przełamać na tych wyjazdach i złapać jak najwięcej punktów. Wydaje mi się, że z Cracovią będzie duża szansa, aby wygrać ten mecz, ale trzeba się nastawić na ciężką przeprawę, bo oni są w lepszej dyspozycji niż na początku sezonu.
Powiedzmy, że nie jest fajnie być drużyną bez wyjazdowego zwycięstwa. Może się tym "poszczycić" tylko Śląsk Wrocław i Jagiellonia Białystok, a wy z obcego boiska przywieźliście tylko trzy punkty...
- Tak naprawdę się nad tym wszystkim się nie zastanawiamy. Na co dzień się o tym tak nie myśli, bo jak dochodzi do tego, że właśnie rozmawiamy o wyjazdowym zwycięstwie to się okazuje, że na tych wyjazdach mamy dużo problemów. Taka już jest polska liga, że na obcym terenie gra się zdecydowanie trudniej i zawsze ten atut swojego boiska zdecydowanie sprzyja gospodarzom. Trzeba to wszystko odmienić i wrócić w końcu z trzema punktami.
Skąd u was takie problemy z narzuceniem własnego stylu gry na boisku rywala?
- Powiem szczerze, że ciężko jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. Na pewno przeciwnicy też analizują naszą grę i może w jakiś sposób inaczej podchodzą do tych spotkań? Ogólnie drużyna zawsze inaczej podchodzi do spotkań u siebie. Stara się częściej narzucić ten swój styl gry. Może to z tego wynika, może z jakichś innych spraw. Ja tak naprawdę nie jestem od tego, żeby to jakoś bardzo, bardzo głęboko analizować. Chcę w końcu, żebyśmy zrobili robotę tak jak należy i wrócili z trzema punktami.
Zadowoli was ewentualnie jedno oczko?
- To się okaże po meczu. Na razie, przed spotkaniem, mogę powiedzieć, że nas nie zadowoli, bo będziemy chcieli wygrać i odskoczyć troszeczkę od ten drugiej połowy tabeli, bo jesteśmy gdzieś w samym środku. Dobrze by było jakąś kreskę grubszą postawić i po prostu się nie martwić tym co będzie w kolejnych spotkań, czy ktoś do nas dojdzie, czy nie. Mówię jednoznacznie, że nie - punkt nas nie zadowoli. Zobaczymy jaki przebieg będzie miało spotkanie i po nim będzie trzeba obiektywnie też to ocenić.
Wyrównane są rozgrywki ligowe w tym sezonie. Odniesiecie dwa zwycięstwa i pójdziecie w górę tabeli - przegracie to lecicie w dół.
- To rzeczywiście prawda. W tym sezonie jest ciasno, bardzo ciasno. I w środkowej strefie i na górze, wszędzie tak de facto jest. Myślę, że w jakiś sposób to wpływa na atrakcyjność rozgrywek ligowych, natomiast z drugiej strony zaczynają się one robić trochę nieobliczalne. Na pewno niektórym to nie odpowiada. Ja też oczywiście wolałbym, abyśmy mieli zdecydowanie więcej punktów i nasz gra wyglądała lepiej, żebyśmy byli w czubie tabeli i bili się o te najwyższe miejsca. Rzeczywistość jest jaka jest i trzeba się w niej w tej chwili odnaleźć, i w tych dwóch ostatnich spotkaniach zdobyć komplet punktów.
Mieliście postawiony jakiś cel minimum przed przerwą zimową?
- Jak rozmawialiśmy z trenerem jakiś czas temu, na pięć kolejek przed końcem, to szkoleniowiec chciał, żebyśmy wygrali te ostatnie pięć spotkań. W tej chwili już wiadomo, że tego nie uda nam się osiągnąć. Naszym celem są zwycięstwa w dwóch ostatnich kolejkach, żeby mieć te 26 punktów i wtedy bilans tej, i zeszłej jesieni nie będzie tak zły oraz nie będzie tak duży na niekorzyść tego sezonu. Cel jest taki, żeby najbliższe dwa pojedynki rozstrzygnąć na swoją stronę i na wiosnę atakować dalej.
Ostatni mecz z Polonią Warszawa będzie dla Ciebie szczególnym spotkaniem?
- Na pewno będzie szczególnym spotkaniem. Teraz jeszcze w Polonii pracuje Jose Bakero, więc będzie to dodatkowy smaczek. Muszę w końcu tą swoją Polonię ograć (Łukasiewicz jest wychowankiem Polonii Warszawa - dop.red.), bo w lidze jeszcze nie miałem okazji. Na razie trzy konfrontacje, w dwóch miałem okazje grać, ale trzykrotnie przegraliśmy. Liczę, że w końcu się tej Polonii zrewanżuję i wygram z nimi.
I strzelisz bramkę, której jeszcze nie udało ci się zdobyć?
- Już teraz postawiłem sobie cel, że w końcu muszę się przełamać i strzelić tą bramkę. Będę robił wszystko, żeby w Sosnowcu tak się stało. Mam nadzieję, że piłka siądzie w końcu - z uderzenia z dystansu czy może gdzieś w polu karnym się odnajdę. Będę myślał o tym, żeby w końcu trafić do siatki. Najważniejsze są jednak trzy punkty dla Śląska.