- Przed meczem w Chorzowie trenujemy w pełnym składzie. Oczywiście mając na myśli ten z poprzedniej kolejki. Na szczęście nie ma dodatkowych urazów. Z tych zawodników, którzy byli kontuzjowani, niestety żaden nie wraca. Dlatego też w Chorzowie zabraknie Pawła Brożka. Na spotkanie z Ruchem jedziemy więc praktycznie identyczną grupą zawodników, jak do Wodzisławia - powiedział na tradycyjnej przedmeczowej konferencji prasowej trener Maciej Skorża.
Na szczęście dla Wisły i jej trenera wspomniana Komisja Ligi pozytywnie rozpatrzyła odwołanie Wisły od żółtej kartki dla Marcelo, którą obejrzał przed tygodniem. Było to bowiem już czwarte takie upomnienie dla Brazylijczyka i gdyby nie decyzja Komisji Wisła zagrałaby w Chorzowie bez swoich dwóch środkowych obrońców. Przypomnijmy bowiem, że Arkadiusz Głowacki jest kontuzjowany i musiał przejść operację.
- Liczyłem na to, że Komisja Ligi weźmie pod uwagę wszystkie okoliczności związane z kartką Marcelo. Już w trakcie meczu czuliśmy, że pokazana ona została zbyt pochopnie. Cieszę się, że Komisja wzięła to pod uwagę, bo naszym zdaniem ten werdykt jest sprawiedliwy. Szczerze mówiąc nie dawałem na to wielkich szans, bo są to bardzo rzadkie przypadki. Sprawiedliwości jednak stało się zadość - powiedział Skorża, który mocno chwali zespół z Chorzowa, ale też zapowiada grę o trzy punkty.
- Przed nami bardzo trudny mecz, bo jeden z tych, które będą decydowały o układzie górnej części tabeli, w kontekście całego sezonu. Ruch jest w tej chwili drużyną, która odgrywa podobną rolę, jak Polonia Warszawa w poprzednim roku. Trenerowi Waldkowi Fornalikowi doskonale udało się połączyć doświadczenie z młodością, bo wspólnie tworzą ciekawą całość. Ruch bardzo mocno będzie chciał się nam zrewanżować za porażkę z początku tej rundy - wspomniał Skorża pewne zwycięstwo Wisły nad Ruchem (2:0) z pierwszej kolejki bieżącego sezonu.
- Zdajemy sobie sprawę z tego, że zwycięstwo w Chorzowie będzie możliwe tylko i wyłącznie wtedy jeśli zagramy lepiej niż w I połowie w Wodzisławiu. Poprzeczka będzie zawieszona wyżej i pewne mechanizmy funkcjonowania muszą być na wyższym poziomie, niż przed tygodniem, abyśmy mogli stworzyć więcej sytuacji bramkowych i je wykorzystać. Jedziemy pełni optymizmu, jedziemy aby walczyć i zwyciężyć tak aby obronić pierwszą pozycję w tabeli, aby rok zakończyć na fotelu lidera. Do zimowych przygotowań chcemy bowiem przystąpić jako drużyna, która otwiera tabelę. Zaczynamy rundę rewanżową, jeśli udałoby nam się w niej utrzymać bilans jedenastu zwycięstw to na pewno zostaniemy mistrzem Polski - wyliczył trener Wisły.
Maciej Skorża dokładnie przeanalizował grę zespołu z Chorzowa, a - co chyba zrozumiałe - najmocniej zapadł mu w pamięci mecz Ruchu z Jagiellonią. "Niebiescy" rozgromili białostoczan 5:2, grając porywające zawody.
- Mecz z Jagiellonią był dla mnie bardzo ciekawym odniesieniem do tego, co może się stać w niedzielę. Jagiellonia grała podobnie jak sami gramy, czyli "otwartą piłkę". Atakowała, starała się grać pressingiem na połowie Ruchu i można powiedzieć, że zdobyła dwie bramki. Jednej sędzia nie jednak uznał, bo Tomek Frankowski niepotrzebnie dotykał piłkę, będąc na pozycji spalonej. Ale było widać, że Ruch można zepchnąć do obrony i stwarzać okazje. Jagiellonia potrafiła to robić, tyle że chorzowianie udowodnili, że świetnie potrafią grać z kontry. Ruch jest ustawiony właśnie na taką grę. Andrzej Niedzielan bardzo dobrze współpracuje z Sobiechem. Dostają świetne podania z głębi pola, zwłaszcza od Straki. To wszystko składa się na obraz drużyny, która po odbiorze piłki jest piekielnie groźna. W przeciągu 2-3 sekund potrafi przenieść się pod bramkę przeciwnika, gdzie dochodzi do bardzo niebezpiecznych sytuacji. Będziemy musieli bardzo zwrócić uwagę na tzw. asekurację naszych ataków, żebyśmy prowadzili grę, narzucali swoje warunki, ale nie zapominali o najsilniejszej broni Ruchu. Tak aby przed ich kontrami się zabezpieczyć - mówił niemalże jak na przedmeczowej odprawie trener Wisły.
Szkoleniowiec lidera Ekstraklasy został zapytany, czy nie zauważył pewnej zadyszki chorzowian, którzy od wspomnianego meczu z Jagiellonią zaliczyli dwie wpadki. Najpierw przegrali z Lechem (1:3), by przed tygodniem zremisować na własnym stadionie z Koroną Kielce. Skorża uważa, że przeciwko Wiśle Ruch zagra zupełnie inaczej.
- Mamy końcówkę roku, gdzie drużyny charakteryzuje duża zmienność. Nam zarzucano po meczach z Legią i Cracovią, że jesteśmy nieprzygotowani, że brakuje nam motoryki i dynamiki. Po I połowie w Wodzisławiu usłyszeliśmy natomiast zewsząd pochlebstwa, że świetnie wyglądamy. Podobnie może być z Ruchem. Może być tak, że ostatnio zagrali słabiej - jeśli chodzi o aspekt fizyczny - po czym za tydzień będzie z tym lepiej. W tej chwili trudno utrzymać równy poziom, ale grając tak ważne spotkanie są w stanie wznieść się na wyżyny i wykrzesać wszystkie rezerwy. Jeśli chodzi o zespół Ruchu zapewne tak będzie, a ja zrobię wszystko, aby podobnie było z wiślakami - powiedział Skorża.
Szkoleniowiec Wisły przez liczne kontuzje nie ma wielkiego pola manewru, przyznał jednak, że zastanawia się nad jedną roszadą w wyjściowym składzie.
- Obsada jednej pozycji jest dla mnie zagadką. Zastanawiam się czy jedna roszada nie przyniosłaby lepszego efektu, niż w Wodzisławiu. Muszę też brać pod uwagę to, jacy zawodnicy grają w Ruchu na poszczególnych pozycjach. Dam sobie czas na decyzję do jutrzejszego treningu - mówił trener.
Chyba jednak nie ma na myśli Piotra Brożka, którego "dyscyplinarnie" ściągnął z murawy w Wodzisławiu Śląskim.
- Czy zagra Piotr Brożek? Wiele wskazuje na to, że tak - zakończył Skorża.