Kuriozalna wpadka. Nieżyjących wezwano na badania antydopingowe

Getty Images /  Reinaldo Ubilla/NurPhoto via Getty Images / Na zdjęciu: reprezentacja Norwegii
Getty Images / Reinaldo Ubilla/NurPhoto via Getty Images / Na zdjęciu: reprezentacja Norwegii

Norweska Agencja Antydopingowa (ANDO) wytypowała grupę piłkarzy, którzy przejdą kontrolę przed najbliższymi meczami Ligi Narodów. Problem w tym, że na tej liście znaleźli się dwaj zmarli wiele lat temu zawodnicy.

Piłkarska reprezentacja Norwegii w piątek zagra z Kazachstanem, a w poniedziałek z Austrią w ramach Ligi Narodów. Miejscowa Agencja Antydopingowa (ANDO) wytypowała piłkarzy, którzy przy okazji tych spotkań przejdą kontrolę.

Selekcjoner Norwegów Stale Solbakke poinformował, że wśród nich znalazł się między innymi Erling Haaland. W przypadku gwiazdora Manchesteru City nie ma żadnych przeciwskazań, by wziął on udział w badaniach. Inaczej jest jednak z innymi wymienionymi przez ANDO nazwiskami.

Agencja zadecydowała bowiem, że w kontroli powinni wziąć również udział najlepszy strzelec w historii reprezentacji Norwegii Joergen Juve (na jego koncie znajdują się 33 bramki) i trzeci w tej klasyfikacji Einar Gundersen (26 goli). Problem w tym, że obaj od dawna nie żyją.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Piękny gol piłkarki FC Barcelony. Co za uderzenie!

Juve zmarł w 1983 roku. Z kolei Gundersen odszedł jeszcze 21 lat wcześniej. Na tym nie koniec pomyłek ANDO. Do kontroli antydopingowej wezwano również Oscara Bobba. Młody napastnik Manchesteru City co prawda nadal przebywa wśród żywych, jednak obecnie leczy poważną kontuzję, przez co nie otrzymał powołania na mecze z Kazachstanem i Austrią.

Cała sytuacja ewidentnie rozbawiła Solbakke. Selekcjoner Norwegów podczas konferencji prasowej z szerokim uśmiechem opowiadał o absurdalnej wpadce ANDO.

- Wczoraj odwiedzili nas pracownicy agencji antydopingowej. Kilka wybranych do testów i odczytanych nazwisk wzbudziło nasze zdziwienie. Zapytaliśmy kontrolerów, czy to przypadkiem nie jest ukryta kamera (...) Einar i Joergen zostali wybrani trochę za późno. Ich testy byłyby raczej negatywne - żartował szkoleniowiec.

Całą sytuacje skomentowali również przedstawiciele ANDO. - Faktem jest, że doszło tutaj do poważnej wpadki, co z pewnością jest powodem do zastanowienia. Trudno powiedzieć, co się stało, ale nie ma wątpliwości, że zazwyczaj lepiej trafiamy w cel - mówił rzecznik prasowy organizacji Halvor H. Byfuglien.

Czytaj też:
Milan zgłosił Polaka do Ligi Mistrzów. Spore wyróżnienie dla pomocnika
Opozycja nie wyklucza prowokacji. Czy reżim zablokuje mecz Legii?

Źródło artykułu: WP SportoweFakty