Passa Cracovii trwa - relacja z meczu Cracovia - Śląsk Wrocław

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Spotkanie Cracovii ze Śląskiem Wrocław nie było porywającym widowiskiem. W meczu walki lepsi okazali się piłkarze z Krakowa. Jedyna bramka padła już w doliczonym do pierwszej połowy czasie gry. Bohaterem Pasów został Mariusz Sacha.

W tym artykule dowiesz się o:

Początek meczu pomiędzy Cracovią a Śląskiem Wrocław zapowiadał, że może to być niesamowicie interesujące widowisko. W pierwszych pięciu minutach dwukrotnie bliski szczęścia był Mateusz Klich, ale najpierw na przeszkodzie stanął mu Mariusz Pawelec, a później piłkarz Pasów przestrzelił w dobrej okazji.

Tych sytuacji w początkowym kwadransie Pasom nie brakowało. Bramkę Wojciecha Kaczmarka obstrzeliwali kolejno Michał Goliński i Dariusz Pawlusiński. Wrocławianie odpowiedzieli dwoma niecelnymi uderzeniami Janusza Gancarczyka. O tym, co się wydarzyło po 15. minucie nie można zbyt wiele napisać. Tempo meczu zdecydowanie opadło, piłkarze obu drużyn nie stwarzali sobie okazji, mnożyły się niedokładne zagrania. Zawodnicy czy to Cracovii czy Śląska akcje kończyli zwykle 40 metrów od bramki rywala. Nadeszła jednak 45. minuta...

Arbiter techniczny oznajmił już, że pierwsza odsłona potyczki potrwa o 60 sekund dłużej, a w tym momencie świetnym crossowym podaniem popisał się Pawlusiński, piłkę w narożniku pola karnego przyjął Mariusz Sacha, wkręcił w ziemię obrońcę Śląska - Tadeusza Sochę i strzałem w długi słupek umieścił ją w bramce. - Możecie powiedzieć, że Tadziu Socha popełnił błąd, ale ja bym powiedział, że to jest piłkarska bramka - komentował tą sytuację Ryszard Tarasiewicz, trener Śląska. - Starałem się piłkę przełożyć na moją mocniejszą prawą nogę i weszło. Futbolówka wpadła do bramki i bardzo się cieszę - stwierdził natomiast Sacha.

Druga połowa rozpoczęła się od ataków wrocławian, którzy chcieli doprowadzić do remisu. Poważniejszego zagrożenia pod bramką Marcina Cabaja zielono-biało-czerwoni nie mogli jednak stworzyć. Defensywa Pasów w sobotę spisywała się bez zarzutów. W 65. minucie powinno być 2:0. Pawlusiński otrzymał piłkę na lewym skrzydle, podał do zupełnie niepilnowanego Radosława Matusiaka, który znalazł się sam na sam z Kaczmarkiem i... trafił prosto w niego.

W 80. minucie, po jednej z wrzutek w pole karne Pasów z woleja bez zastanowienia uderzył Krzysztof Wołczek - tuż obok słupka. Chwilę później z linii pola karnego niecelnie strzelał jeszcze Krzysztof Ulatowski. W samej końcówce pojedynku doszło do ogromnego zamieszania w polu karnym krakowian, ale zawodnikom Śląska nie udało się wepchnąć piłki do siatki.

Cracovia pokonała 1:0 Śląsk Wrocław i odniosła czwarte z rzędu ligowe zwycięstwo. - Bardzo fajnie się wygrywa. Udowodniliśmy chyba, że nasze zwycięstwa to nie przypadek - mówił po meczu w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Mateusz Klich, zawodnik Pasów. Wrocławianie w tym sezonie na wyjeździe jeszcze nie wygrali.

Cracovia - Śląsk Wrocław 1:0 (1:0)

1:0 - Sacha 45'

Składy:

Cracovia: Cabaj - Mierzejewski, Polczak, Tupalski, Derbich, Sacha, Goliński, Klich, Baran (66' Szeliga), Pawlusiński (86' Cebula), Matusiak (90' Kaszuba).

Śląsk Wrocław: Kaczmarek - Socha, Celeban, Pawelec, Spahić, Madej, Łukasiewicz (60' Dudek), Mila, Ulatowski (85' Biliński), Janusz Gancarczyk (74' Wołczek), Szewczuk.

Żółte kartki: Mierzejewski, Derbich (Cracovia) oraz Socha, Mila (Śląsk).

Sędzia: Robert Małek (Zabrze).

Widzów: 600.

Źródło artykułu: