Legia Warszawa trafiła w meczu po przerwie reprezentacyjnej na solidnie dysponowany Raków Częstochowa. O jej porażce 0:1 zdecydowało uderzenie Jeana Carlosa Silvy jeszcze w pierwszej połowie. Ani przed golem, ani po zmianie wyniku nie działo się za dużo przy Łazienkowskiej, a dobrze zapowiadająca się konfrontacja zawiodła poziomem.
- Mecz był taktyczny i zamknięty. Pewnie nieładny dla oka kibica i do jednego gola. Taki jest futbol, że czasami przegrywa drużyna, która stworzyła sobie więcej sytuacji podbramkowych. Dla mnie byliśmy lepsi i solidniejsi, mimo że pewnie mogliśmy zrobić lepiej wiele rzeczy - mówi na konferencji prasowej trener Goncalo Feio.
- Dopuściliśmy Raków do kuriozalnej sytuacji, w której doszło do strzału do bramki. Goście byli wtedy po raz pierwszy w naszym polu karnym. Przeciwnik opierał swoją grę głównie na pressingu, agresji, dalekim podaniu, zbieraniu tzw. drugiej piłki - wspomina Portugalczyk.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: gola zapamięta do końca życia. Co tam się stało?!
Goncalo Feio opowiadał o sytuacjach podbramkowych, których nie wykorzystała Legia. W pierwszej połowie Rafał Augustyniak nie pokonał strzałem Kacpra Trelowskiego, a Jean-Pierre Nsame główkował w spojenie słupka z poprzeczką po dośrodkowaniu z rzutu rożnego. Już po przerwie Steve Kapuadi nie poradził sobie z bramkarzem po wrzutce Ryoyi Morishity.
- Mieliśmy trzy sytuacje podbramkowe z ataku pozycyjnego. Chcielibyśmy, żeby było ich 10, ale musimy brać pod uwagę, z kim graliśmy. Raków gra dobrze w niskiej obronie. Wydaje mi się dość jasne, kto był bliżej zwycięstwa, ale taki jest futbol. Takie wyniki zdarzają się w każdej lidze - opowiada Feio.
Trener Legii odniósł się także krótko do medialnego zamieszania przed starciem z klubem, w którym pracował jako asystent Marka Papszuna.
- Kiedy przejąłem Legię, około pół roku temu, i miałem trzy treningi przed meczem z Rakowem, to wszystkie zostały nagrane dronem. Tym razem chciałem uniknąć podobnej sytuacji i to udało się. Możemy to teraz kontrolować. A co do zaczepek, to nic mnie nie denerwuje - zapewnia Goncalo Feio.