Ubiegły sezon był znakomity dla Kacpra Urbańskiego, który najpierw przebojem wdarł się do pierwszej drużyny Bologni, występując regularnie w ekipie prowadzonej przez Thiago Mottę, a następnie, na ostatniej prostej, wywalczył miejsce w reprezentacji Polski, która udała się na Mistrzostwa Europy, stając się jej niezwykle ważną częścią.
Obecny sezon nie jest jednak już tak udany. Nowy trener Bologni, Vincenzo Italiano, póki co nie darzy młodego Polaka przesadnym zaufaniem, dając mu zagrać zaledwie 20 minut w pierwszych 5 meczach sezonu.
- Nie zapominajmy, że Kacper wraca po problemach fizycznych. Jednak przy grze na trzech frontach i poważnych kontuzjach Fergusona i El Azzozuiego, Urbański z pewnością dostanie szansę na grę. Być może początkowo będzie musiał zadowolić się wejściami z ławki, by w miarę rozwoju meczu ożywić nieco jego przebieg, tak jak zrobił to przeciwko Szachtarowi w ostatnim meczu Ligi Mistrzów - mówi nam Andrea Nervuti, włoski dziennikarz piszący dla portalu BolognaToday.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: można oglądać w nieskończoność! Cudowne uderzenie w futsalu
Wkomponować się w wizję nowego trenera
Obecna sytuacja Urbańskiego mimo wszystko może nieco niepokoić. 20-latek w ostatnich meczach kadry pokazał, jak ważnym piłkarzem może być w drużynie budowanej przez Michała Probierza, a brak regularnej gry na pewno nie pomoże mu w ugruntowaniu swojej pozycji w drużynie narodowej.
- Ostatni sezon był niesamowity dla wszystkich, w tym dla Urbańskiego. Motta wystawiał go praktycznie wszędzie - jako trequartistę, na skrzydle czy też w środku pomocy, a Urbański zawsze reagował na to wspaniale. Jego umiejętność dostosowania się do wielu ról i dobra technika sprawiły, że stał się cenną dziką kartą, tym "wszechstronnym zawodnikiem”, którego trenerzy tak bardzo lubią - opisuje nam Nervuti.
Niestety dla Urbańskiego, latem po Mottę sięgnął Juventus, a nowy szkoleniowiec póki co nie podziela uczuć swego poprzednika względem Polaka.
- W tym sezonie melodia się zmieniła. Bologna zaczęła od zera, z wieloma nowymi piłkarzami i radykalną zmianą wytycznych nawet, jeśli wciąż używany jest mniej więcej ten sam model gry. Wdrożenie nowych pomysłów zajmie jednak nieco czasu, jednak pamiętajmy też, że to dopiero początek sezonu. Kacper będzie miał mnóstwo czasu, aby dopasować się do mechanizmów trenera Italiano - podkreśla Nervuti.
O tym, że w Bologni nikt Polaka nie przekreśla świadczy też fakt, że ma on już wkrótce otrzymać propozycję nowej umowy, która zwiąże go z klubem do 2028 roku, o czym informował niedawno Nicolo Schira.
Skorupski wśród legend, choć jest "ale"...
Dużo lepiej wygląda w Bologni obecnie sytuacja Łukasza Skorupskiego. Golkiper rozpoczyna już swój 7. sezon w klubie i wciąż pozostaje w nim niepodważalnym numerem 1. Co więcej, w ostatnim meczu Ligi Mistrzów z Szachtarem, został bohaterem drużyny, broniąc rzut karny wykonywany przez Grigorija Sudakowa. Zdaniem Nervutiego, Polak już dziś zapisał się na kartach historii klubu, choć opinie względem niego długo były podzielone.
- Kibice zawsze byli bardzo podzieleni co do Skorupskiego. Przez te wszystkie lata, które spędził na bronieniu bramki Bologni, często przeplatał niesamowite interwencje z tandetnymi błędami amatora. Przykład? Chociażby mecz z Udinese, w trakcie którego sprokurował rzut karny niezgrabnym wyjściem daleko od bramki, by następnie obronić jedenastkę i całkowicie się zrehabilitować - przypomina nasz rozmówca.
- Trzeba jednak oddać, że bardzo poprawił swoją grę nogami, a także rozwija się jeżeli chodzi o górne piłki, co jest jego zdecydowanie największą słabością - kontynuuje Nervuti. - Krótko mówiąc, moim zdaniem Skorupski, nawet jeśli bywa niepewny w swoich wyjściach, może z łatwością zostać wpisany na listę historycznej tradycji bramkarzy Rossoblu, na której wyróżniają się nazwiska kalibru Antonioliego, Pagliuci i Viviano, by wymienić tylko kilku krajowych graczy ostatniego ćwierćwiecza.
Zapytany natomiast o to, czy widzi w Skorupskim potencjał, by zastąpić w reprezentacji Polski Wojciecha Szczęsnego, Nervuti odpowiada: - Przy odrobinie większej stabilności z pewnością tak.
Zobacz także: