Już w 21. minucie zakończył się występ Pawła Dawidowicza w meczu pomiędzy Hellas Werona i Torino FC. Polski obrońca zachował się fatalnie w polu karnym i musiał ponieść surowe konsekwencje.
Sędzia Luca Marinelli pokazał mu czerwoną kartkę. Był to bezpośredni kartonik, więc obrońcę Hellasu czeka pauza. Miał odrobinę szczęścia w nieszczęściu, że jego faul łokciem został wyceniony na rzut karny, którego nie wykorzystał Antonio Sanabria. Paragwajczyk trafił w słupek i jego późniejsza dobitka była już nieregulaminowa.
Włoskie media krytycznie oceniły grę Polaka. Co zrozumiałe dostał najniższe noty spośród zawodników zespołu z Werony. "La Gazzetta dello Sport" dała mu tylko "czwórkę" w dziesięciostopniowej skali. A przypomnijmy, że "jedynka" to występ poniżej krytyki, a "dziesiątka" to klasa światowa.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Wyjątkowe obrazki. Tak koledzy uczcili jubileusz Lewandowskiego
"Czwórkę" dał Polakowi także portal tuttomercatoweb.com. "Bardzo mroczny dla niego wieczór. Zrobił coś negatywnego dla rozwoju meczu. W wyniku ciosu zadanego łokciem dostał nieuniknioną czerwoną kartkę. Przez to jego zespół grał w osłabieniu niemal przez cały mecz" - uzasadniono.
Na taką samą notę Dawidowicz został oceniony przez włoski Eurosport. "W 21. minucie popełnił ogromną głupotę, powodując rzut karny dla Torino. Przede wszystkim dostał czerwoną kartkę i rywal miał liczebną przewagę niemal przez prawie cały mecz" - dodano.
Bardziej krytycznie grę Polaka ocenił portal tuttohellasverona.it. Według tej redakcji Dawidowicz zasłużył tylko na "trójkę". "To niewytłumaczalny i niewybaczalny gest. Kosztował go czerwoną kartkę i zmusił drużynę do gry w osłabieniu przez 70 minut" - czytamy.
"Został wyrzucony za całkowicie bezmyślny łokieć, przez co zespół grał w dziesiątkę przez siedemdziesiąt minut. Bardzo poważny błąd jak na zawodnika z jego doświadczeniem" - grzmi calciohellas.it.
Hellas Werona przegrał 2:3 i z dorobkiem 6 punktów zajmuje 9. miejsce w tabeli Serie A.