Łodzianie na zwycięstwo czekają tyle samo, co na mecz domowy, czyli blisko miesiąc. Po raz ostatni trzy punkty zgarnęli 28 sierpnia w meczu u siebie z Radomiakiem Radom. Później przyszła porażka w Białymstoku z Jagiellonią (0:1) oraz w miniony weekend wyjazdowy remis z GKS-em Katowice.
W tym właśnie meczu asem z rękawa trenera Daniela Myśliwica okazał się po raz kolejny Jakub Łukowski. To on zdobył gola ratującego punkt dla czerwono-biało-czerwonych w doliczonym czasie drugiej połowy.
- Czasem chcę podejść do tematu przez pryzmat emocji, bo trudno, żeby było inaczej, gdy ktoś daje bardzo pozytywną zmianę. Później przychodzi jednak głębsza analiza dotycząca szerszej perspektywy. Nie chciałbym sytuacji, w której na jedną pozycję mam jednego piłkarza, a na inną czterech. Muszę podejmować takie decyzje, żeby były jak najkorzystniejsze dla zespołu - tłumaczył szkoleniowiec Widzewa Łódź.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Wyjątkowe obrazki. Tak koledzy uczcili jubileusz Lewandowskiego
Z decyzji personalnych podczas przedmeczowej konferencji prasowej trener Myśliwiec musiał tłumaczyć się bardziej. Padło również pytanie o Antoniego Klimka. Odpowiedź była bardzo obszerna.
- Kluczowe są wybitne cechy na danej pozycji. W przypadku skrzydłowych to wysokość ataku i umiejętność zdobywania metrów za linią obrony. Tacy piłkarze będą u nas pierwszym wyborem. Nawet jeśli nie zdobywają bramek i nie zaliczają asyst, to ich wejście w posiadanie w trzeciej tercji powoduje, że rywal musi być blisko bramki, pomoc nie nadąża i robi się więcej miejsca dla naszych graczy. Wiem, że trudno zrozumieć takie decyzje, zwłaszcza że Antek jest w dobrej formie, lecz to największa trudność, jak zmieścić na boisku wszystkich - wyjaśnił.
Trudny wybór jest również na pozycji numer dziewięć. Póki co występuje na niej Imad Rondić, ale gotowość do gry i walki zgłasza też Said Hamulić.
- Efekt pracy Imada jest widoczny. Zdobywa bramki, pressuje jak bestia, kreuje sytuacje. Powinniśmy cieszyć się z tego, że ktoś na niego naciska. Jeśli jest dwóch piłkarzy na jedną pozycję w bardzo dobrej formie, to ktoś musi usiąść na ławce. Trzeba patrzeć na to, kto będzie zasuwał na boisku nie tylko od początku, lecz także od 60. minuty. Każdy chciałby grać, ale mecz może rozpocząć jedenastu graczy - przypomniał Myśliwiec.
Widzewiacy w sobotę zmierzą się z Piastem Gliwice, który w tym sezonie pokonał m.in. Raków Częstochowa i Legię Warszawa. Z ośmiu meczów przegrał tylko jeden - ze Stalą Mielec.
- Warto podkreślić to, w jaki sposób broni i funkcjonuje Piast. Znam trenera Vukovicia, znam większość piłkarzy z tego zespołu. Z drużyny odeszło kilku ważnych graczy, więc teraz będą musieli utrzymać ten poziom i poszukać nowych rozwiązań - uważa trener łodzian.
W drużynie prowadzonej przez Aleksandar Vukovicia nie ma już wprawdzie Michaela Ameyawa, lecz i tak plasuje się ona na trzecim miejscu w tabeli PKO Ekstraklasy. I nie ma w tym przypadku.
- Jedną z mocnych stron naszego rywala jest to, że umie atakować, ale się nie otwiera. To drużyna bardzo zbilansowana, która potrafi wykreować stałe fragmenty gry. Nie zakładam, że Piast się na nas rzuci, choć jest wysoko w statystykach pressingu i nie będzie na nas czekać. Wiemy, na co mamy być gotowi. Zrobimy wszystko, żeby nie myśleli, jak nas zaatakować, a jak się bronić - zakończył Myśliwiec.
Mecz Widzewa Łódź z Piastem Gliwice rozpocznie się o godzinie 17:30 w sobotę, 21 września. Relacja na żywo w WP SportoweFakty.