22 września 2015 roku na zawsze przeszedł do historii nie tylko polskiego futbolu, ale też światowego. Dokładnie tego dnia na Allianz Arenie w Monachium Robert Lewandowski strzelił pięć goli VfL Wolfsburg.
Oczywiście dokonał tego w osławione dziewięć minut, co z miejsca sprawiło, że pobił wiele rekordów za jednym zamachem. Na przestrzeni lat napastnik wiele razy wypowiadał się na temat tego wydarzenia i na przestrzeni tych wywiadów nic się nie zmienia - "Lewy" nie umie tego wyjaśnić.
- Przyznaję, że często wspominam ten dzień, bo był naprawdę fantastyczny. Jednak wciąż nie potrafię wyjaśnić, jak to się stało. To było niesamowite dziewięć minut i myślę, że nikt tego wyczynu szybko nie powtórzy - powiedział kilka lat temu w rozmowie z telewizją klubową Bayernu Monachium.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Co za strzał! Gol "stadiony świata" w Argentynie
Oczywiście wiele innych osób na swój sposób przeżywało tamten mecz. W 2020 roku w rozmowie z sport.tvp.pl mówił o tym angielski komentator, Phil Bonney, który od wielu lat komentuje Bundesligę. Anglik przyznał, że Lewandowski zapewnił mu "najlepszy dzień w pracy".
W dodatku dziennikarz przyznał, że w trakcie tych kilku minut... stał na stadionie podczas komentowania wydarzeń boiskowych, a nie siedział, jak ma to w zwyczaju. - To, co najbardziej zostało w mojej głowie to fakt, że od drugiej bramki Roberta Lewandowskiego cały czas stałem. Zwykle siedzę, tam nie było czasu zeby to zrobić. Robert to nadnapastnik - zdradził.
Czytaj też: