Tydzień może być wiecznością. W poprzedni poniedziałek Śląsk Wrocław miał rozegrać mecz PKO Ekstraklasy na Tarczyński Arena ze Stalą Mielec. Długo przekonywano, że dojdzie on do skutku zgodnie z planem, bo zmieniły się prognozy. Pierwsze mówiły, że od czwartku do niedzieli (12-15 września) w stolicy Dolnego Śląska spadnie 380 mm deszczu. Później zapowiedzi synoptyków mówiły o opadach na poziomie 150-200 mm deszczu.
Ostatecznie poniedziałkowy mecz z mielczanami odwołano, bo chociaż same opady nie stanowiły zagrożenia dla Wrocławia, to cała Polska widziała już, jakie szkody wielka woda wyrządziła m.in. w Głuchołazach, Kłodzku i Stroniu Śląskim.
Tarczyński Arena pomógł obronić Wrocław
Tydzień może być wiecznością, bo ledwie w ostatni poniedziałek (16 września) Wrocław uruchamiał na Tarczyński Arena punkt pomocy dla powodzian. Na obiekt można było przywozić jedzenie, ubrania i inne niezbędne rzeczy dla osób poszkodowanych na południu Polski. W tym samym czasie władze stolicy Dolnego Śląska wiedziały, że same muszą przygotować się na najgorsze.
ZOBACZ WIDEO: "Wysysa z niego wszystko". Bajerski o przyczynie słabszej formy Huckenbecka
Arena, którą wybudowano z myślą o Euro 2012, stała się kluczowym puntem walki z wielką wodą. Przez kilka dni funkcjonował tutaj punkt, w którym można było samodzielnie załadować worki z piaskiem. Wywrotki przyjeżdżały na stadionowy parking tam i z powrotem. Jak poinformował wrocławski magistrat, mieszkańcy w tym miejscu odebrali ponad 2500 ton piasku (ok. 130 000 worków)
Wyżej zlokalizowane sekcje parkingu dały schronienie pojazdom z terenów, którym groziło zalanie. Z perspektywy czasu może dziwić, że ktoś dopuszczał możliwość rozegrania meczu ze Stalą Mielec zgodnie z planem.
Po tygodniu można ogłosić, że Wrocław obronił się przed wielką wodą. Powtórki dramatu z 1997 roku nie było. Mimo prognoz, fala kulminacyjna na Odrze nie zbliżyła się do ok. 7 metrów. Swoją robotę wykonał zbiornik Racibórz, który częściowo wstrzymał wodę płynącą z Czech. Obecnie zagrożenie dotyczy tylko tych osiedli, przez które przepływa Bystrzyca. Jej poziom pozostaje stosunkowo wysoki ze względu na zwiększone zrzuty wody ze zbiornika Mietków.
Dlatego można rozpocząć wielkie sprzątanie Wrocławia i znów - Tarczyński Arena okazał się głównym bohaterem. Tak jak wrocławianie przez ubiegły tydzień mogli na nim ładować worki z piaskiem, tak teraz mogą je w tym miejscu zostawiać. Są one pakowane na ciężarówki i jadą na północ kraju, która czeka na nadejście fali kulminacyjnej. Wrocławskie worki już uchroniły okolice Głogowa, ale na tym nie koniec.
Recykling worków
Gdy w poniedziałek (23 września) wybieram się na Tarczyński Arena, po raz kolejny jestem pod wrażeniem mobilizacji wrocławian. Tak jak w ostatnich dniach masowo układali oni worki na zagrożonych terenach i regularnie pilnowali szczelności wałów, tak teraz ruszyli do punktu zbiórki.
- Nie ma co czekać. Po co mam trzymać te worki, skoro jeszcze mogą pomóc komuś na północy kraju - mówi mieszkaniec pobliskich Maślic, gdy zjawiam się na stadionie. - Moja ulica jest bezpieczna, więc można było się pozbyć worków - dodaje kolejny mężczyzna. Wszystko odbywa się bardzo sprawnie. Sam pomagam wyrzucać worki z przyjeżdżających aut. Kilka minut i po sprawie, czas na kolejny pojazd.
Niektórzy przyjeżdżają samochodami dostawczymi, inni zamontowali przyczepy do swoich pojazdów. - Po co robić kilka kursów, skoro można wziąć to za jednym razem - komentuje mieszkaniec Jerzmanowa. Wprawdzie w sieci część osób krytykuje miasto i twierdzi, że to służby powinny posprzątać wszystkie worki, ale na Tarczyński Arena negatywnych opinii nie słyszę.
- Te worki chroniły mój dom i w moim interesie było je położyć przed drzwiami, co ma do tego miasto? - pyta inny mężczyzna.
Wojsko też pomaga
Punktu wjazdowego na Tarczyński Arena pilnują wojskowi, ale nie mają wiele roboty. Każdy wjeżdżający na parking wie, co ma robić i potrafi się odnaleźć w sytuacji. Trzeba tylko uważać na kursujące wywrotki i koparki, przy których żołnierze WOT uwijają się niczym pszczoły w ulu. W ten sposób załadowanie jednej ciężarówki zajmuje kilkanaście minut. Część worków ulega zniszczeniu, ale to straty wpisane w całą akcję.
Na jednej z facebookowych grup osiedlowych pojawiła się koncepcja, aby piasek z worków wysypać na drogi dojazdowe do ogródków działkowych na Stabłowicach. Autorkę tego pomysłu szybko skrytykowano, wskazując na to, że miasta na północy bardziej potrzebują materiału do obrony wałów wzdłuż Odry. "Przecież ten piasek i tak szybko wymyje" - napisał jeden z mieszkańców.
W innym miejscu ktoś zapytał, czy piasek można wykorzystać do zbudowania piaskownicy dziecku. "Nie, taki piasek musi być atestowany" - padła odpowiedź, która szybko zamknęła temat.
- Tak naprawdę to świetny pomysł, aby utworzyć punkt zbiórki worków z piaskiem, bo co z nimi robić? Miasto obiecuje, że w odpowiednim momencie wszystkie posprząta, ale można trochę wesprzeć służby - komentuje kolejny mężczyzna, który przywiózł worki osobowym SUV-em.
Tylko w niedzielę piasek z Wrocławia dotarł do gminy Kotła (cztery wywrotki), wsi Widziszów (dwa transporty), gminy Bojadła (jeden transport), gminy Zabór (jeden transport), wsi Będów (trzy transporty). Łącznie zrealizowano jedenaście kursów ciężarówek, które pomieściły 200 ton, czyli ok. 11 tys. worków. W poniedziałek w Polskę ruszyły kolejne.
Śląsk Wrocław najbliższy mecz ligowy ma rozegrać u siebie z Cracovią na początku października. Do tego czasu sytuacja powodziowa w Polsce powinna się unormować, więc i Tarczyński Arena najpewniej przestanie być punktem zbiórki piasku.
Łukasz Kuczera, dziennikarz WP SportoweFakty