Ostatni raz obie drużyny spotkały się ponad 32 lata temu w Lublinie. W pamiętnym spotkaniu padł remis 1:1, a Motor na wiele sezonów pożegnał się z najwyższą klasą rozgrywkową. W sobotni wieczór wielu kibiców miało zatem możliwość powrócić do Poznania, by obejrzeć spotkanie swoich ulubieńców z aktualnymi liderami tabeli.
"Kolejorz" na początku sezonu dość mocno zapracował sobie na kandydaturę do mistrzowskiego tytułu. Osiem spotkań bez porażki z rzędu, 25 zdobytych punktów oraz zaledwie pięć straconych bramek w dotychczasowych dziesięciu pojedynkach. Takie statystyki jasno wskazywały faworyta tego meczu. Należało to "jedynie" potwierdzić na boisku.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Czeski kibic dokonał tego jako pierwszy. Zarobił okrągły milion!
A na murawie faktycznie na początku dominowali piłkarze Lecha Poznań, którzy od pierwszych minut przenieśli ciężar gry na połowę przeciwników i nie pozwalali Motorowi na dalekie szarże poza obręb własnego pola karnego. Brakowało jedynie konkretów, bo defensywa przyjezdnych zepchnięta tak głęboko, ustawiła się dość szczelnie.
Mur obronny Motoru udało się skruszyć w 24. minucie, gdy Afonso Sousa posłał znakomite podanie prostopadłe do Mikaela Ishaka. Dla kapitana "Kolejorza" formalnością było umieszczenie piłki w siatce.
Radość gospodarzy nie trwała jednak długo. "Motorowcy" zaatakowali agresywniej prawą stroną boiska, a z zamieszania w polu karnym Lecha skorzystał Samuel Mraz, który sprytnym strzałem w róg bramki zaskoczył interweniującego Bartosza Mrozka.
Wtedy rozpoczął się istny rollercoaster, bo już minutę później ponownie na prowadzeniu byli poznaniacy. Antoni Kozubal popisał się rewelacyjnym podaniem do niepilnowanego Patrika Walemarka, a Szwed mając przed sobą jedynie bramkarza, podał do będącego na wolnej pozycji Mikaela Ishaka.
Analiza VAR, która trwała prawie pięć minut, wykazała jednak, że w momencie podania napastnik Lecha Poznań znajdował się na pozycji spalonej. Gol został anulowany, a gra wraz z upływem kolejnych minut bardziej się wyrównała. Na przerwę obie drużyny schodziły przy wyniku remisowym.
W porównaniu do innych drużyn, które w tym sezonie przyjeżdżały do Poznania, Motor nie zamierzał długo pozostawać w głębokiej defensywie. Po przerwie zawodnicy Mateusza Stolarskiego uwierzyli, że mogą poszukać swoich okazji i sprawić niespodziankę.
Tak padła druga bramka dla beniaminka z Lublina, który przeprowadził świetną akcję lewą stroną boiska, a z nieporozumienia w polu karnym wśród zawodników Lecha ponownie skorzystał Samuel Mraz, dla którego było to trzecie trafienie w tym sezonie.
Mimo narastającej przewagi ze strony gospodarzy, zespół z Lubelszczyzny, również dzięki sprzyjającemu szczęściu, utrzymał jednobramkowe prowadzenie do końca spotkania. Twierdza w Poznaniu runęła po pięciu zwycięstwach z rzędu. "Kolejorz" wciąż pozostanie liderem tabeli, lecz przewaga nad konkurencją może stopnieć po tej kolejce do jednego punktu.
Lech Poznań - Motor Lublin 1:2 (1:1)
1:0 - Mikael Ishak 24'
1:1 - Samuel Mraz 25'
1:2 - Samuel Mraz 54'
Lech: Bartosz Mrozek - Joel Pereira (80. Kornel Lisman), Alex Douglas, Maksymilian Pingot, Michał Gurgul - Radosław Murawski, Antoni Kozubal (72. Filip Szymczak) - Dino Hotić (65. Ali Gholizadeh), Afonso Sousa (80. Filip Jagiełło), Patrik Walemark (65. Bryan Fiabema) - Mikael Ishak
Motor: Kacper Rosa - Paweł Stolarski (58. Filip Wójcik), Sebastian Rudol, Arkadiusz Najemski (58. Marek Bartos), Krystian Palacz - Sergi Samper, Bartosz Wolski (33. Christopher Simon) - Piotr Ceglarz (70. Mathieu Scalet), Kaan Caliskaner (70. Mbaye Ndiaye), Michał Król - Samuel Mraz
Żółte kartki: Stolarski, Król, Rudol, Palacz (Motor)
Sędzia: Łukasz Kuźma