Po meczu z Portugalią (1:3) trzeba by było cieszyć się już tylko z tego, że dobrze zaczęliśmy to spotkanie. Powiedzmy więc to głośno: futbol polega na wygrywaniu. Albo chociaż na nieprzegrywaniu.
I tego trzeba wymagać od reprezentacji Polski. Nawet gdy się gra z drużyną z wysokiej półki. W sobotę nadzieje na dobry wynik szybko zgasły. A na drugą połowę nasi wyszli już bez większej wiary w sukces. Cechą charakterystyczną drużyny Probierza jest to, że jak zaczyna mieć kłopoty, to ma je już do końca.
Michał Probierz ma w Polsce dobrą prasę. Bo podobno poszukuje. Ale już czas najwyższy, żeby przestał szukać, a zaczął znajdować. Powiem szczerze: ja jakoś nie kupuję tego chwalenia selekcjonera w mediach za nic. Albo za bardzo niewiele. Na przykład za to, że awansował na Euro z baraży (bądźmy szczerzy: nie była to wielka sztuka), albo że miał odwagę postawić na młodego zawodnika, albo że zagrał ofensywnie w jednym czy drugim meczu na turnieju.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Messi i spółka świętowali. Mieli ku temu ważny powód
Bo chwalić za odwagę to mogę wtedy, gdy odważny pomysł przyniesie skutek, da wymierną korzyść. Na przykład pozwoli wygrać mecz albo wyjść z grupy. A myśmy w grupie na Euro zajęli ostatnie miejsce. "Odważne" (złośliwi powiedzieliby, że nieprzemyślane) pomysły Probierza niczego wymiernego wtedy nie przyniosły.
Nie kupuję też pochwał np. za ofensywne zestawienie środka pomocy w meczu ze Szkocją. Bo co mi z tego, że Probierz zmieścił tam jednocześnie Urbańskiego, Zielińskiego i Szymańskiego, skoro ten "piłkarski" środek pola nie był w stanie wykreować okazji bramkowych napastnikom. Myśmy tamten mecz wygrali wyłącznie dzięki ofensywnemu szaleństwu Nicoli Zalewskiego.
Dlatego też nie kupuję chwalenia Probierza za samą odwagę postawienia w meczu z Portugalią na Maximilliana Oyedele'a. Trochę przypomina mi to hazard i grę w ruletkę. Jak się trafi, to trener jest geniuszem i chwalą go wszyscy dookoła. Tyle że łatwiej jest nie trafić. Świadczy o tym lista tych, których w roli defensywnego pomocnika przez rok sprawdzał Probierz: Patryk Dziczek, Damian Szymański, Taras Romańczuk, Bartosz Slisz, Piotr Zieliński, Maxi Oyedele. Czy coś z tego wynika? Czy widzicie tu jakiś pomysł? Czy to ma jakiś sens?
Oyedele to pewnie przyszłość polskiej piłki i przyszłość reprezentacji. Ale ten chłopak wielkiego futbolu dopiero się uczy, co było widać na Narodowym w sobotni wieczór. Probierz, wrzucając Maxiego na tak głęboką wodę, nieźle go przytopił. Tak naprawdę trener bardziej wystawił świadectwo sobie niż zawodnikowi Legii. Probierz w podobny sposób spalił jesienią ubiegłego roku Patryka Pedę. Nie chciałbym, żeby ten sam los spotkał Oyedele'a. Przecież on sam się do składu na mecz z Portugalią nie wstawił.
Bo dobre pomysły selekcjonera (taktyczne czy personalne) mają być skuteczne, nie tylko odważne. Zamiast tej odwagi, wolałbym zobaczyć jakąś powtarzalność w grze polskiej drużyny, jej rozwój czy konkretny pomysł na grę.
Albo choćby tyle, żeby Michał Probierz w końcu odrobił pracę domową pt. "Jak to się dzieje, że Robert Lewandowski przyjeżdża z Barcelony w kapitalnej formie, a po kilku dniach zgrupowania wygląda w reprezentacji jak cień samego siebie".
Probierz pracuje z kadrą już rok. To wystarczająco długo, żeby pokazał nam swój pomysł na grę reprezentacji. Czasu było sporo, a po drodze miał przecież rozgrywki różnego rodzaju: kwalifikacje do mistrzostw Europy, baraże, sam turniej Euro 2024 i teraz Ligę Narodów. Można testować, sprawdzać, zmieniać. I Probierz to robi, tyle tylko, że to wygląda jak zmiana dla zmiany.
Nie widzę kierunku, w którym ta drużyna zmierza. Nie widzę rozwoju. Całość wygląda dość przypadkowo. Widzę jedynie eksperymenty. Jedne są udane, inne nieudane. Niewiele z nich wynika. Bo po nich przychodzą... kolejne eksperymenty.
Co dziwne, reprezentacja trenera Probierza nie ma twarzy piłkarza Probierza. Selekcjoner w czasie swojej kariery nie był wirtuozem futbolu. Raczej ambitnym "walczakiem". Jagiellonia za czasów Probierza to był zespół, w którym np. Jacek Góralski biegał za Vadisem Odjidja-Ofoe z Legii i kopał go po kostkach, szarpał, pluł i drapał. Prowokował. Gra w piłkę go nie interesowała. Bo chciał wygrać, zniwelować przewagi rywala własną agresją.
To był stempel Probierza, znak rozpoznawczy. Ale jego kadra tego nie ma. Właśnie agresji ma za mało. A czasem trzeba podostrzyć, mądrze sfaulować, poszarpać. Pokazać charakter. Niestety, charakter to też nie jest silna strona kadry Probierza.
Dariusz Tuzimek, WP SportoweFakty