Anglia na zaciągniętym ręcznym w Helsinkach. Indywidualności zrobiły różnicę

PAP/EPA / Kimmo Brandt / Na zdjęciu: Jack Grealish
PAP/EPA / Kimmo Brandt / Na zdjęciu: Jack Grealish

Anglia - mówiąc delikatnie - nie zachwyciła, ale wygrała na wyjeździe z Finlandią 3:1 w meczu 4. kolejki Ligi Narodów. Pięknego gola bezpośrednio z rzutu wolnego strzelił Trent Alexander-Arnold.

To nie był piłkarski spektakl w Helsinkach. Anglia grała na zwolnionych obrotach, ale dzięki indywidualnym umiejętnościom poszczególnych zawodników wygrała z Finlandią 3:1. Trudno jednak powiedzieć, by udało się w pełni zrehabilitować za przegraną z Grecją przed paroma dniami.

Jeśli spojrzy się na suchy wynik, to można pomyśleć, że to był spacerek. Otóż nie. Męczarnie - to najbardziej właściwe słowo. Może nie dla Anglików, bo oni po prostu realizowali swój plan, natomiast kibice oglądający to spotkanie raczej nie mieli zbyt wielu okazji, by podnieść się z krzesełek.

Paradoks polega na tym, że Finowie mieli wymarzoną okazję w 56. minucie, by doprowadzić do remisu. Kto wie, jakby potoczył się ten mecz, gdyby Fredrik Jansen trafił w bramkę z pięciu metrów po płaskim podaniu Topiego Keskinena. Strzelił jednak nad bramką. Finalnie gospodarzy stać było na jednego gola i - co ciekawe - strzelił go zawodnik Cracovii Arttu Hoskonen po dośrodkowaniu z rzutu rożnego.

Na więcej jednak gospodarzy nie było stać.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Messi i spółka świętowali. Mieli ku temu ważny powód

Anglia była zespołem lepszym. Bardzo długo utrzymywała się przy piłce, natomiast przez większość meczu niewiele z tego wynikało.

Dla postronnego widza najgorsze, co mogło się wydarzyć, to gol Jacka Grealisha już w 18. minucie. Fakt, genialną asystę zanotował Angel Gomes, a zawodnik Manchesteru City nie pomylił się w sytuacji sam na sam z bramkarzem, ale... to by było na tyle na kolejne długie minuty.

Anglicy byli usatysfakcjonowani ze skromnego prowadzenie i za bardzo nie kwapili się do kolejnych ataków. Wymieniali podania głównie w poprzek boiska, wszystko odbywało się w ślamazarnym tempie. Nie było mowy o jakimkolwiek zaskoczeniu przeciwnika. Finowie próbowali, ale za bardzo nie mieli argumentów w ofensywie.

I w końcu niemoc gości przerwał Trent Alexander-Arnold. Zawodnik Liverpoolu oddał kapitalny strzał z rzutu wolnego. Później po błyskawicznym kontrataku trzecią bramkę dla gości zdobył Declan Rice i było pozamiatane. Co prawda Finom udało się po chwili zmniejszyć rozmiary przegranej, ale nie miało to większego znaczenia.

Finlandia - Anglia 1:3 (0:1)
0:1 Jack Grealish 18'
0:2 Trent Alexander-Arnold 74'
0:3 Declan Rice 84'
1:3 Arttu Hoskonen 87'

Składy:

Finlandia: Lukas Hradecky - Nikolai Alho (82' Oliver Antman), Arttu Hoskonen, Robert Ivanov, Jere Uronen - Glen Kamara, Rasmus Schuller (63' Leo Walta), Matti Peltola - Fredrik Jensen (75' Robin Lod), Benjamin Kallman (63' Joel Pohjanpalo), Topi Keskinen (75' Teemu Pukki).

Anglia: Dean Henderson - Kyle Walker, John Stones, Marc Guehi, Trent Alexander-Arnold - Cole Palmer (69' Noni Madueke), Declan Rice (85' Conor Gallagher), Angel Gomes (80' Rico Lewis), Jude Bellingham (80' Phil Foden), Jack Grealish - Harry Kane (69' Ollie Watkins).

Sędzia: Giorgi Kruaszwili (Gruzja).

#DrużynaMZRPBramkiPkt
1 Grecja 3 3 0 0 7:1 9
2 Anglia 4 3 0 1 8:3 9
3 Irlandia 3 1 0 2 2:5 3
4 Finlandia 4 0 0 4 2:10 0
Komentarze (2)
avatar
Omega3
14.10.2024
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Oglądałem ten mecz i Finowie nie zasłużyli na porażkę. A z innej beczki, gdyby Polska była w tej grupie, Dywizji B to miałaby duży problem z utrzymaniem się. 
avatar
Tomasz
14.10.2024
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Dobrze że glapy Prodiża zachwycają w każdym meczu