Przegrywają mecz za meczem. Trener zaskoczył na konferencji. Kibice wściekli

WP SportoweFakty / Krzysztof Porębski / Na zdjęciu: trener Artur Skowronek
WP SportoweFakty / Krzysztof Porębski / Na zdjęciu: trener Artur Skowronek

GKS Tychy to jedno z największych rozczarowań tego sezonu w Betclic I lidze. Pod wodzą Artura Skowronka tyszanie nie wygrali jeszcze żadnego meczu. W niedzielę przegrali z Polonią Warszawa (1:2). - Zagraliśmy dobry mecz - zaskoczył szkoleniowiec.

To był siódmy prowadzony mecz GKS-u Tychy przez Artura Skowronka. Bilans szkoleniowca to dwa remisy i pięć porażek, w tym jedna w rozgrywkach Pucharu Polski. Tyszanie zawodzą na każdym kroku. To ma odzwierciedlenie we frekwencji na trybunach. Na stadion przychodzą już tylko najwierniejsi z wiernych kibiców.

W niedzielę (20 października) GKS przegrał na wyjeździe z Polonią Warszawa (1:2). Była to dla śląskiej drużyny piąta porażka w sezonie i trzecia z rzędu. Mimo tak fatalnego bilansu i wyniku, po meczu trener Skowronek zaskoczył swoją wypowiedzią.

- Uważam, że zagraliśmy naprawdę dobry mecz. Myślę, że tak na gorąco, że nawet gdyby ten mecz skończył się remisem to bylibyśmy zadowoleni, a wracamy do domu bez punktu - powiedział. Tymi słowami wprawił kibiców we wściekłość.

ZOBACZ WIDEO: Nie, to nie Liga Mistrzów. Gol stadiony świata

Na facebookowym profilu KP GKS Tychy pojawił się szereg komentarzy zniecierpliwionych fanów, którzy domagają się zwolnienia trenera. Wydaje się jednak, że władze klubu mają duże zaufanie do szkoleniowca.

Wszak członek zarządu GKS-u - a w zasadzie głównodowodzący klubem - Maximilian Kothny przy zatrudnianiu Skowronka mówił, że zachwycony jego metodami szkoleniowymi. Szkoleniowiec miał już okazję rozmawiać z działaczem podczas wizyt na meczach jako telewizyjny ekspert. I wtedy właśnie Skowronek ujął Kothny'ego swoją wizją futbolu.

Pewne jest jedno: GKS wciąż czeka na wygraną w oficjalnym meczu pod wodzą Skowronka. Co prawda w trakcie przerwy reprezentacyjnej tyszanie wygrali spotkanie towarzyskie, ale w ligowym starciu złej passy nie udało się odwrócić.

- Tworzyliśmy sporo sytuacji różnorakich, ale zabrakło czegoś w polu karnym, żeby je finalizować. Popełniliśmy dwa błędy, jeden skończył się szybkim rzutem karnym, a drugi to niezabezpieczenie kontrataku i błędy indywidualne - dodał.

Sytuacja GKS-u robi się coraz trudniejsza. Tyszanie mieli walczyć o awans do PKO Ekstraklasy, a wiele wskazuje na to, że będą musieli skupić się na rywalizacji o utrzymanie.

- Potrzebujemy punktów i zdajemy sobie z tego sprawę. Styl nie jest istotną sprawą, ale ta drużyna odbija się i jeżeli będziemy tak funkcjonować i dołożymy więcej w polu karnym przeciwnika oraz będziemy bardziej rozważni w stykowych sytuacjach, to będzie lepiej - zakończył.

Komentarze (0)