Po El Clasico (0:4) w Madrycie termometry wskazują -6, ale na Bernabeu kontrolę przejęły rozgrzane głowy. Na podstawie przecieku delegacja Realu odwołał przylot do Paryża na galę Złotej Piłki.
Uroczystość, podczas której - w powszechnej opinii - najbardziej prestiżowa nagroda w świecie futbolu miała trafić w ręce jednego z Królewskich: Viniciusa albo Jude'a Bellinghama. Gdy do Madrytu dotarła wieść, że Ballon d'Or ma otrzymać Rodri z Manchesteru City, Florentino Perez miał podjąć decyzję o bojkocie gali.
I wygłupił się jak mało kto w historii futbolu. Człowiek, który (dwukrotnie) uczynił Real największym klubem na Ziemi, stojący w jednym rzędzie z samym Santiago Bernabeu, teraz naraził Królewskich na wielką kompromitację. Wytrawny gracz, który kolekcjonował najlepszych piłkarza świata jak karty PANINI, dał się ponieść emocjom jak żółtodziób.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Ależ to wymyślił! Gol bezpośrednio z rzutu rożnego
Tegoroczna edycja Złotej Piłki jest pierwszą organizowaną przez "France Football" wspólnie z UEFA. Według hiszpańskich mediów, na Bernabeu uznali, że - w ich ocenie - nienawidząca ich organizacja wpłynęła na wynik głosowania. Ta spiskowa teoria trafiła na podatny grunt, ponieważ w tym roku - po raz pierwszy w historii - zwycięstwa plebiscytu miał się o tym dowiedzieć dopiero podczas gali.
Francuzi chcieli być mistrzami suspensu, ale Perez i spółka zachowali się jak w operze mydlanej. Rozpętali dramę i zawierzyli plotce, a nie zapewnieniom organizatorów, że do momentu rozpoczęcia gali o werdykcie elektorów wiedzieli tylko Garcia i odpowiedzialny za właściwy przebieg plebiscytu Marc Las.
W Madrycie byli absolutnie przekonani o triumfie Viniciusa. On sam oczyma wyobraźni widział już, że trzyma Złotą Piłkę w dłoniach. Wierzył w to do tego stopnia, że podczas El Clasico (0:4) chełpił się tym w starciu z Gavim. Choć jego zespół dostał od Barcelony surową lekcję futbolu, ten nie potrafił odebrać jej z pokorą.
Owszem, Gavi sprowokował go, pokazując na palcach wynik meczu, ale riposta Brazylijczyka była bez klasy. - Tak, tak, ale w poniedziałek to ja jadę po Złotą Piłkę - powiedział Gaviemu. Pycha kroczy przed upadkiem. No nie dojechał. Ani do Paryża, ani po Złotą Piłkę. Pan Gavi się z tego śmieje.
Kiedy na gali Złotej Piłki nie zjawiał się Cristiano Ronaldo, można to było jeszcze zrozumieć. Mowa w końcu o pięciokrotnym laureacie plebiscytu. Ale Viniciusowi jeszcze daleko do CR7. Dotąd ani razu nie był choćby na podium, więc nawet bycie drugim powinien uznać za sukces. Tym bardziej że nie był murowanym faworytem do zwycięstwa. Z Brazylią zawiódł na Copa America, podczas gdy Rodri, który miał mu odebrać Złotą Piłkę, poprowadził Hiszpanię do triumfu na Euro 2024.
Perez - nazwijmy rzeczy po imieniu - zbłaźnił Real. Z wizerunku klubu nie ma czego zbierać. W oblężonej madryckiej twierdzy doszło do wybuchu beczki z prochem. Straty wizerunkowe będą liczone w dziesiątkach milionów euro, ale utracony szacunek środowiska i kibiców nie jest do ujęcia liczbami. A mający bardzo krótki lont Vinicius będzie przeżywał trudne chwile na każdym stadionie, na którym się pojawi.
To czarny tydzień w historii najnowszej Realu. Najpierw na Bernabeu po drużynie Carlo Ancelottiego przejechał buldożer Hansiego Flicka, a teraz Florentino Perez wprowadził klub wprost pod rozpędzony AVE. Nie wiadomo tylko czy Real bardziej ośmieszył się w sobotę, czy w poniedziałek.
A Perez mógłby być bohaterem kolejnej części "Jak stracić przyjaciół i zrazić do siebie ludzi". Nie pozwolił Ancelottiemu na moment chwały przy odbiorze nagrody dla Trenera Roku. Nie pozwolił też piłkarzom cieszyć się z miana Drużyny Roku. Nie pozwolił Kylianowi Mbappe odebrać Nagrody im. Gerda Muellera. Nie pozwolił Bellinghamowi i Viniciusowi cieszyć się z pierwszego w karierze podium Złotej Piłki. Nie pozwolił Arda Gulerowi i Andrijowi Łuninowi na debiut na czerwonym dywanie.
Podpadł UEFA i "France Football". Popsuł święto futbolu i święto Rodriego. Bojkot przyćmił bowiem triumf kapitana reprezentacji Hiszpanii. Złota Piłka 2024 jednak... i tak trafi do Madrytu, tyle że przywiezie ją tam Rodri. Kapitan reprezentacji Hiszpanii i lider Manchesteru City to bowiem Madrileno. Tyle że wychowanek akademii Atletico, co jeszcze bardziej zaboli fanów Królewskich. Rodri jest bowiem pierwszym madrytczykiem, który zdobył Złotą Piłkę. Kolejny cios. Auć.
Nie chciałbym, by organizatorzy plebiscytu zniżali się do poziomu Realu i wykluczyli graczy Królewskich z kolejnych edycji. Francuzi powinni być ponad to i zobaczyć, jak za rok poradzą sobie z tym gorącym kartofelkiem władze Realu.
Pełna lista triumfatorów plebiscytu "France Football" TUTAJ.
Maciej Kmita, dziennikarz WP SportoweFakty