Drużyna napastnika reprezentacji Polski była w trudnym położeniu. Przegrała pierwszy mecz z Orlando City 0:2. W pierwszej rundzie tej fazy rozgrywek Major League Soccer zespoły rywalizują do dwóch zwycięstw.
Charlotte FC musiało więc wygrać, aby nadal pozostać w grze. Karol Świderski zaczął spotkanie na ławce rezerwowych. Na boisku pojawił się w 75. minucie rywalizacji. Być może trener wprowadził go z myślą o konkursie rzutów karnych, ponieważ na tablicy wyników widniał wówczas bezbramkowy remis.
Taki rezultat utrzymał się do końca i zwycięzcę musiały wyłonić "jedenastki". Te dużo lepiej wykonywali podopieczni Deana Smitha. Szkoleniowiec w kluczowym momencie gry mógł polegać także na Polaku.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Ależ to wymyślił! Gol bezpośrednio z rzutu rożnego
Świderski strzałem tuż przy słupku kompletnie zmylił bramkarza i zdobył bramkę. Gospodarzom wygraną zapewniły zaledwie trzy próby, ponieważ goście wykorzystali tylko jeden rzut karny.
O losach awansu zadecyduje ostatni mecz, który zostanie rozegrany 10 listopada. Reprezentant Polski rozegrał w tym sezonie MLS 12 spotkań, w których zdobył sześć bramek i zaliczył dwie asysty.