Podpisując kontrakt w FC Barcelonie, Wojciech Szczęsny mógł myśleć, że wobec kontuzji Marca-Andre ter Stegena stanie się numerem jeden. Mało kto jednak był w stanie przewidzieć, iż do tej pory rezerwowy bramkarz Inaki Pena będzie w tak dobrej dyspozycji.
Dla losów rywalizacji o miejsce w wyjściowym składzie niezwykle ważne było El Clasico. A w nim hiszpański golkiper wypadł kapitalnie. 25-latek bronił jak natchniony, często ratując FC Barcelonę w sytuacjach niemalże beznadziejnych.
Pena nie dał Hansiemu Flickowi absolutnie żadnych powodów do tego, by na pozycji bramkarza doszło do zmiany.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Messi i spółka świętowali. Mieli ku temu ważny powód
- Nigdy nie miałem takich zmartwień. Grając co trzy dni, nie miałem czasu myśleć o takich rzeczach. To oczywiste, że klub musi się zabezpieczać, zwłaszcza na takiej pozycji. Posiadanie tylko jednego bramkarza pierwszej drużyny i dwóch z rezerw nie jest wykonalne na dłuższą metę. Klub zdecydował się podpisać kontrakt z golkiperem i przekazali mi to. Jestem wdzięczny, że mi to powiedzieli, to wiele mówi - powiedział Pena w rozmowie z "Mundo Deportivo".
Inaki Pena zdradził, iż rozmawiał z Wojciechem Szczęsnym tuż po jego podpisaniu kontaktu w stolicy Katalonii. Hiszpan nie ukrywa, że Polak pokazał mu duży szacunek.
- Jako osoba jest spektakularny, co widać z zewnątrz. Znałem go tylko jako piłkarza i wiedziałem, że grał w najlepszych drużynach w Europie. Pierwszego dnia zaczął ze mną rozmawiać i powiedział mi, że nie przyjeżdża, aby ze mną rywalizować, że jedyną konkurencją jestem ja sam, byłem tym zszokowany. Na pozycji takiej jak bramkarz, która jest tak konkurencyjna i gdzie gra tylko jeden zawodnik, okazał szacunek, na który być może nie zasłużyłem - dodał.
Jeśli nic się nie zmieni, Pena będzie strzegł bramki Barcelony do końca sezonu. Wychowanek La Masii ma kontrakt z klubem do 30 czerwca 2026 roku, który przedłużył w maju ubiegłego roku.