To miał być test przed wylotem reprezentacji Polski na Euro 2024. W czerwcu podczas meczu towarzyskiego z Ukrainą Arkadiusz Milik przeżył jednak horror. Już w początkowych minutach spotkania napastnik nabawił się urazu, wobec czego musiał opuścić murawę.
Jak się okazało, Polak doznał kontuzji kolana. Ta ciągnie się za 30-latkiem do teraz. Powrót Milika na boisko opóźnia się w czasie. Najświeższe informacje wskazują na to, że napastnik będzie zdolny do gry dopiero na początku 2025 roku.
Wobec tego pojawiają się wątpliwości, czy po tak długiej przerwie obecny szkoleniowiec Juventusu Turyn, Thiago Motta, będzie widział Polaka w swoim składzie. Póki co jest jeszcze za wcześnie, by znaleźć odpowiedź na to pytanie.
ZOBACZ WIDEO: Parada sezonu? Niewykluczone. Jak on to wyjął?!
Milik może być jednak spokojny o to, że chętnych na jego usługi brakować nie będzie. Nieustannie w mediach przewijają się potencjalne kierunki, jakie może obrać reprezentant naszego kraju. Pojawił się także nowy możliwy klub.
Mowa o Galatasaray SK. Jak donosi portal calciomercato.com, Milka chce u siebie hegemon ligi tureckiej. Klub ze Stambułu widzi Polaka jako następca Mauro Icardiego, który zerwał więzadło krzyżowe i wypadł z gry na wiele miesięcy (czytaj TUTAJ).
Przypomnijmy, że Milik posiada ważny kontrakt z Juventusem do końca czerwca 2026 roku.
Optymalne rozwiązanie - dopilnuje swój biznes w Katowicach, założy rodzinę i na kadrę blisko?