Wieczór w Porto piłkarze reprezentacji Polski rozpoczęli dobrze, ale skończyli z dotkliwą porażką. W ramach piątej kolejki Ligi Narodów przegrali z Portugalczykami aż 1:5. Po pierwszych 45 minutach był wynik był bezbramkowy. Potem jednak gospodarze zagrali znakomicie i w ciągu pół godziny wbili pięć goli.
"Super Express" poprosił o komentarz do tego spotkania Jana Tomaszewskiego. Nasz legendarny bramkarz stwierdził, że do 45. minuty był to dobry mecz. Była równowaga w linii pomocy i nic nie wskazywało na to, że w drugiej połowie dojdzie do pogromu.
- Od początku drugiej połowy piłkarze jak drzewa, umierali stojąc. Po prostu nasi nie istnieli, dali z siebie wszystko w pierwszej połowie, a w drugiej już nie mieli sił. Portugalczycy od początku narzucili swoje tempo, nie jakieś nadzwyczajne, po prostu grali swoje i nas tłamsili - stwierdził Tomaszewski.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Ależ trafienie w Meksyku! Trafiła z ponad 40 metrów
76-latek zaapelował także do selekcjonera Michała Probierza, aby sprawdzał, czy powoływani zawodnicy nie są kontuzjowani i czy wobec powyższego mają przyjeżdżać na zgrupowanie. Po drugie, odniósł się do informacji dziennikarzy, którzy przekazali, że przedmeczowy trening miał trwać dwie godziny.
- Michał, apeluję do ciebie. Jeśli możesz, to jak najkrótsze treningi. Dynamiczne, ale bardzo krótkie. I po co zamykasz te treningi? Co tutaj ukrywać? Kogo ukrywać? Po prostu trzeba 20-30 minut trenować i do widzenia. No bo czy jakiś Portugalczyk narzekał na kontuzję? No na Boga! - przyznał w rozmowie z "Super Expressem".
Tomaszewski ma świadomość, że reprezentacja Polski jest w przebudowie. Zaproponował jednak, aby Probierz zastanowił się nad planami na najbliższe dni, przed ważnym meczem ze Szkocją. Warto zadbać o świeżość piłkarzy. Tym bardziej, że jak stwierdził, po starciu z Portugalią "są jak zbity pies".
Polska będzie walczyć ze Szkocją o uniknięcie bezpośredniego spadku na niższy szczebel rozgrywkowy w Lidze Narodów. Kluczowy mecz odbędzie się 18 listopada o godz. 20:45 na Stadionie PGE Narodowym w Warszawie.