Można było przypuszczać, że poniedziałek jest tym dniem, w którym nasi zawodnicy nie trafią do bramki Szkotów. Wyglądało to na jakieś fatum, czary. Craig Gordon bronił dobrze, albo miał szczęście. Ale po tym, co zrobił Kamil Piątkowski wydawało się, że już nic Polsce nie zagrozi. Aż przyszedł doliczony czas gry, rywale walczyli do końca i spełnili swoje marzenia.
Szkoci czuli się pewnie w Warszawie. Rywale zapowiadali, że przyjechali na Stadion Narodowy po wygraną. Wierzyli w to zwłaszcza po pokonaniu Chorwacji u siebie (1:0). Tamtejsi dziennikarze zaczęli kalkulować, w jaki sposób Wyspiarze mogą jeszcze zająć drugie miejsce w grupie. Długi weekend w stolicy urządzili sobie również tamtejsi fani, którzy do Warszawy przylatywali już od soboty. Na trybunach stadionu było ich kilka tysięcy i świetnie się bawili.
Od początku spotkania to goście sprawiali lepsze wrażenie. Drużyna Michała Probierza prezentowała się bardzo chaotycznie w obronie, ale z przodu jeszcze wyglądało to znośnie.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Ależ trafienie w Meksyku! Trafiła z ponad 40 metrów
Polacy rozpoczęli odważnie. Sebastian Szymański miał świetną okazję na gola w pierwszej minucie. Otrzymał długie podanie, ale źle przyjął piłkę. Wyrzucił się na bok pola karnego, choć był na czystej pozycji. Pomocnik ratował się jeszcze podaniem do Jakuba Kamińskiego, ale rywale przerwali akcję.
Polacy dali nadzieję, że szybko nie zdejmą nogi z gazu. A za chwilę, minutę później, już przegrywali. Szkoci przeprowadzili piękną akcję. Billy Gilmour zagrał prostopadle do Lyndona Dykesa, a ten wycofał piłkę w okolice czternastego metra. John McGinn miał dużo miejsca i spokojnym, technicznym strzałem po ziemi pokonał Łukasza Skorupskiego.
McGinn znowu mógł zrobić charakterystyczną dla siebie "cieszynkę", czyli ułożone z dłoni okulary. Po tej akcji trudno było patrzeć na naszą kadrę optymistycznie, przez różowe okulary. Taki wynik eliminował Polskę z dywizji A Ligi Narodów.
Postronnym widzom mecz mógł się podobać, był bardzo otwarty. Po przewadze Szkotów, do głosu doszli zawodnicy Michała Probierza. Kamiński ładnie "szarpnął" na prawej stronie boiska, oddał strzał lewą nogą, ale źle trafił w piłkę. Później kilku okazji nie wykorzystał Karol Świderski. Zmarnował sytuację sam na sam uderzając w boczną siatkę, gdy kibice już krzyczeli 'gol".
Napastnik zepsuł też akcję po dobrym zagraniu Piotra Zielińskiego. Do momentu strzału wykonał wszystko tak, jak powinien. Przyjął górną piłkę, ale trafił w bramkarza Craiga Gordona.
Szkoci potrafili się odgryźć. Jak z przodu nasza drużyna wyglądała przyzwoicie, tak z tyłu nogi obrońcom drżały po każdym dłuższym zagraniu rywali. Polską kadrę straszył raz Gilmour, raz Dykes. Po strzale tego pierwszego kibice zamarli. Gilmour przymierzył zza pola karnego i trafił w poprzeczkę. Piłka wyszła w pole i prawie odbiła się od Skorupskiego. Mieliśmy dużo szczęścia.
Za chwilę Scott McTominay ograł Sebastiana Walukiewicza, wyprzedził sprintem Jakuba Kiwiora i był na czystej pozycji. Skorupski zatrzymał jednak zawodnika Napoli. Ten sam piłkarz tuż przed przerwą jeszcze raz postraszył naszą drużynę. Wykorzystał bierną postawę polskich obrońców i kolejne nieporozumienie. Oddał strzał i trafił w słupek.
Wyspiarze mogli prowadzić wyżej, ale byli nieskuteczni. Podobnie jak Polacy. Jeszcze przed przerwą kolejną szansę zmarnował Adam Buksa uderzając z kilku metrów. Kilka minut później na lewej stronie znalazł się Kamiński i ładnie podbiegł z piłką do środka. Jego strzał był minimalnie niecelny.
Piłkarz Wolfsburga miał dobre momenty zwłaszcza, gdy zmieniał się pozycjami z Nicolą Zalewskim. Na początku drugiej części Kamiński znowu zaatakował, ale zatrzymał go Gordon.
Po tym, gdy naszym zawodnikom nie szło w ofensywie, nagle pojawił się Kamil Piątkowski. Zieliński wystawił mu piłkę do strzału, a obrońca, który wrócił do reprezentacji po trzech latach podjął natychmiastową decyzję. Wziął duży rozbieg i uderzył z całej siły. Trafił idealnie. Piłka wpadła w okienko bramki, Gordon mógł jedynie bić mu brawo.
Ten wynik dawał reprezentacji trzecie miejsce i grę w barażach o pozostanie w dywizji A Ligi Narodów. Od tego momentu spotkanie nie było już tak otwarte, a najlepszą sytuację mieli goście. Dykes wygrał pojedynek główkowy, już cieszył się z gola, ale Skorupski zatrzymał czas, znakomicie interweniował. Z miejsca wybił się w powietrze i odbił piłkę do boku.
Polscy piłkarze myśleli, że nic złego już ich nie spotka. Ale daleka wrzutka w doliczonym czasie gry była jak cios nokautujący. Andy Robertson wygrał pojedynek główkowy z Zalewskim i mocnym strzałem pokonał Łukasza Skorupskiego wyrzucając polską kadrę z dywizji A Ligi Narodów.
Piłkarze zostali wygwizdani, a Szkoci jeszcze długo po meczu śpiewali na Stadionie Narodowym.
Polska - Szkocja 1:2 (0:1)
0:1 - John McGinn 3'
1:1 - Kamil Piątkowski 59'
1:2 - Andy Robertson 90'
Polska: Łukasz Skorupski, - Kamil Piątkowski, Sebastian Walukiewicz, Jakub Kiwior - Jakub Kamiński (63' Tymoteusz Puchacz, Jakub Moder (46' Bartosz Slisz), Sebastian Szymański, Piotr Zieliński, Nicola Zalewski - Karol Świderski (75' Kacper Urbański), Adam Buksa.
Szkocja: Craig Gordon - Anthony Ralston (76' Nicky Devlin), John Souttar, Grant Hanley, Andrew Robertson - Ben Doak (66' Ryan Christie), Billy Gilmour (87' Stuart Armstrong), Kenny McLean, Scott McTominay (76' Ryan Gauld), John McGinn - Lyndon Dykes (66' Lawrence Shankland).
Sędzia: Christian Dingert (Niemcy).
Żółte kartki: Zieliński - McLean, Christie, McGinn.