Był 2007 rok. Reprezentacja Polski w eliminacjach do mistrzostw Europy rozgrywała wyjazdowe spotkanie z Finlandią. Starcie zakończyło się bezbramkowym remisem, a spora w tym zasługa Artura Boruca, który bronił jak w transie.
Po spotkaniu do szatni drużyny udał się Lech Kaczyński, który wdał się w rozmowę z bohaterem Biało-Czerwonych, wspomnianym Borucem. To, co wydarzyło się później, w felietonie w "Super Expressie" przypomniał Michał Listkiewicz.
Dodajmy, że istotne w tej historii jest to, iż Kaczyński w latach szkolnych grał na pozycji bramkarza w piłce ręcznej.
ZOBACZ WIDEO: "Nie takie nazwiska przegrywają". Kibice bronią selekcjonera Probierza
"Gdy napomknąłem o tym w trakcie prezydenckiej wizyty w szatni reprezentacji, Artur Boruc w swoim stylu wypalił: 'skoro pan prezydent stał na bramce, to rywale rzucali pewnie tylko w poprzeczkę'" - czytamy.
Po tych słowach szatnia zamarła. Rzecz jasna Boruc w prześmiewczy sposób odniósł się do wzrostu (168 cm) Kaczyńskiego. Prezydent RP wykazał się jednak poczuciem humoru i dystansem do siebie.
Niezrażony Kaczyński odparł z uśmiechem: 'tu się pan myli, dołem sporo broniłem'" - wspomniał Listkiewicz.
Przypomnijmy, że wspomniane eliminacje do Euro 2008 zakończyły się sukcesem Polaków w postaci awansu na turniej. Ten zakończył się dla Biało-Czerwonych szybko, bo już na fazie grupowej.