Przed spotkaniem więcej szans na sukces dawano Bayernowi Monachium, który w poprzedniej serii gier pokonał Benfikę Lizbona (1:0). Natomiast PSG bardzo chciało zwyciężyć, gdyż przystępowało do rywalizacji z zaledwie 1 zwycięstwem w 4 meczach obecnego sezonu LM.
Od początku konfrontacji swój styl gry starali się narzucić monachijczycy, którzy co chwila gościli pod polem karnym rywala. Gospodarze częściej atakowali lewym skrzydłem, a na nim aktywny był Kingsley Coman. Ostatecznie paryżan w pierwszej połowie pogrążył Kim Min-jae.
Podczas meczu kibice Bayernu zaprezentowali banery skierowane przeciwko prezesowi Paris Saint-Germain, Nasserowi Al-Khelaifiemu.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Ależ to wymyślił! Gol bezpośrednio z rzutu rożnego
Hasła takie jak: "Minister, właściciel klubu, posiadacz praw telewizyjnych, członek Komitetu Wykonawczego UEFA i prezes ECA w jednym? - pojawiły się po angielsku na trybunach Allianz Arena. Kibice dodali też po francusku: "Football to ja?", parafrazując słynne powiedzenie Ludwika XIV i uzupełniając: "Sp..., plutokrato".
To nie pierwszy protest kibiców Bayernu przeciwko Katarowi. Już przed kilkoma laty jednoznacznie sprzeciwiali się współpracy Bayernu z liniami lotniczymi Qatar Airways. "Za pieniądze wypierzemy do czysta wszystko!" - pojawiało się na trybunach za czasów, gdy prezesem był Oliver Kahn. Warto jednak dodać, że PSG i Bayern wspólnie sprzeciwiają się projektowi Superligi, co może oznaczać, że wtorkowe transparenty na trybunach nie pojawiły się za zgodą władz bawarskiego klubu.
Jak podkreśla TVP Sport, Al-Khelaifi budzi kontrowersje wśród fanów futbolu. Katarczyk jest nie tylko prezesem PSG, ale także szefem Europejskiego Stowarzyszenia Klubów (ECA) i telewizji beIN Media Group, która posiada prawa do wielu ważnych imprez sportowych. W 2020 roku magazyn "France Football" uznał go za najbardziej wpływową osobę w świecie piłki nożnej.