Z Gdańska - Krzysztof Sędzicki, WP SportoweFakty
Bramkę na wagę wygranej zdobyła w 57. minucie Natalia Padilla-Bidas. Padła ona po kontrataku, których Polki w tym spotkaniu miały kilka. Bo to Austriaczki były częściej przy piłce i to one prowadziły grę. Jednak nie zaprowadziło ich to do korzystnego rezultatu.
- Kiedy ciężko pracujesz, też trochę musisz pocierpieć, bo jednak ten nasz występ nie był piękny, ale my te momenty umiejętnie identyfikowaliśmy i pracowaliśmy jako drużyna, więc tutaj przede wszystkim cieszę się, że zespół schodzi z boiska szczęśliwy. Jeżeli dziewczyny są szczęśliwe, to ja też na pewno cieszę się, że w jakiś sposób po tych meczach wiosennych przeciwko Austrii w tym dwumeczu pokonaliśmy pierwszy raz naszego przeciwnika. Mam nadzieję, że szybko się zregenerujemy i we wtorek będziemy dalej walczyć o marzenia - powiedziała na konferencji prasowej trener Nina Patalon.
Jeszcze kilka miesięcy temu reprezentacja Polski mierzyła się z Austrią w dywizji A Ligi Narodów i dwukrotnie przegrała po 1:3. Teraz nie dość, że udało się wygrać, to jeszcze po raz pierwszy od blisko roku w meczu o stawkę Biało-Czerwone zachowały czyste konto.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Kuriozalny gol! Najdziwniejszy "swojak" sezonu?
- Byliśmy naprawdę skoncentrowane nad tym, żeby w pewien sposób też ograniczać Austriaczkom przestrzeń i umiejętnie chronić pole karne. Myślę, że to było bardzo ważne. W tych poprzednich meczach z różnych powodów popełnialiśmy zdecydowanie więcej błędów, niż teraz. Tu ograniczyliśmy ryzyko do minimum i myślę, że to także dało nam ten pozytywny wynik końcowy - oceniła selekcjonerka.
O ile - jak przyznała Patalon - nie zawsze było to spotkanie piękne, o tyle nie można było odmówić reprezentantkom Polski determinacji i walki o każdy centymetr boiska. Nie brakowało fizycznych pojedynków, czystych wślizgów czy walki ciało w ciało.
- My gramy dwa mecze o to, żeby zagrać na Euro. Jeżeli któraś z zawodniczek marzy o tym, że zagrać na Euro, to nie trzeba jej w żaden sposób budzić. Tutaj od początku do końca po prostu trzeba ciężko pracować. Nie mówię, że te mecze będą "piękne". Nie mówię, że te mecze będą "fantastyczne", czy że będziemy w posiadaniu piłki 70 do 30. My mamy tutaj pracować - podkreśliła Patalon.
- Ja wierzę po prostu w ten zespół, bez względu na to, co się dzieje. Jeżeli będziemy konsekwentni i będziemy trzymać się planu, to możemy zejść boiska szczęśliwi, ale wiadomo z drugiej strony, że mecz nigdy nie przebiega dokładnie tak, jak byśmy chcieli. To są momenty - jeśli te momenty potrafisz zidentyfikować, a później wykorzystać, to albo masz przewagę, albo nie - tłumaczyła.
Mimo wszystko zwycięstwo w pierwszym meczu stawia reprezentację Polski w lepszej sytuacji przed rewanżem w Austrii. Bo to rywalki są teraz na "musiku", choć we wtorek zagrają na własnym terenie i przed własną publicznością.
- To po pierwsze. Po drugie, jest to rywal, który dokładnie tak samo jak my chce jechać na Euro. Po trzecie ma zawodniczki doświadczone, które doskonale wiedzą, że przed nimi 90 minut także ciężkiej walki. I tutaj nie spodziewam się tego, żeby warunki meczu w Wiedniu były łatwiejsze. Nawet jeżeli wygraliśmy pierwszy mecz, tam będzie kolejna bitwa i myślę, że cały zespół też będzie miał już od soboty tego świadomość - przyznała Nina Patalon.
Rewanż zaplanowano na godzinę 18:15 we wtorek 3 grudnia w Wiedniu.