W niedzielę cały świat piłkarski żył dramatem Edoardo Bove. Podczas pierwszej połowy meczu Fiorentina - Inter zawodnik gospodarzy osunął się na ziemię. Sytuacja wyglądała dramatycznie. Piłkarza zniesiono na noszach i przetransportowano do szpitala. W kartce doszło do nagłego zatrzymania krążenia.
Na szczęście zawodnik Violi przeżył, ale dalej pozostaje w szpitalu. Nieznana jest jednak jego dalsza piłkarska przyszłość. Nowe informacje w sprawie ma "La Nazione".
Według gazety Bove został poddany badaniom. Na rezonansie wykryto uszkodzenie lewej komory serca, która była również obecna podczas trzech rezonansów w 2020 roku. Wtedy to pomocnik cierpiał na pocovidowe zapalenie mięśnia sercowego.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Zlatan wciąż to ma. "Wybryk natury"
Teraz pomocnik ma przejść testy, które wyjaśnią naturę schorzenia. Może chodzić bliznowacenie po przebytym zapaleniu mięśnia sercowego lub ujawnienie się genetycznie uwarunkowanej wrodzonej kardiomiopatii tachyarytmicznej, choroby, która zabiła innych Davide Astoriego i Piermario Morosiniego. Na wyniki trzeba będzie czekać nawet do trzech miesięcy.
W takim wypadku Bove może już nie być w stanie kontynuować kariery we Włoszech, bowiem należy wszczepić pacjentowi kardiowerter-defibrylator serca. Profesor Domenico Corrado wypowiedział się o wytycznych dla La Nazione. Dalsza gra może zagrażać życiu a prawo zabrania grać takim zawodnikom, zwłaszcza jeśli kardiomiopatia miałaby podłoże genetyczne.
- Zawodnicy z rozrusznikiem nie są w odpowiednim stanie, by uprawniać profesjonalny sport, który może spowodować nawrót choroby. Nawet w przypadku obecności rozrusznika, życie może być zagrożone - powiedział.
Podobnej sytuacji doznał Christian Eriksen, którego serce przestało bić podczas meczu Dania - Finlandia na Euro 2020. Duńczyk opuścił serie A i trafił do Anglii, gdzie przepisy są mniej restrykcyjnie. Obecnie broni barw Manchesteru United.
Oglądaj rozgrywki włoskiej Serie A na Eleven Sports w Pilocie WP (link sponsorowany)