We wtorek w meczu 1/8 finału Pucharu Niemiec doszło do starcia dwóch drużyn z 2. Bundesligi. 1.FC Koeln mierzyło się na własnym obiekcie z Herthą Berlin.
Tuż przed początkiem spotkania zamaskowani ultrasi miejscowej drużyny zgromadzeni na południowej trybunie stadionu odpalili setki rac. W tym samym czasie wywiesili też transparent o treści "Sprawmy, by gwiazdy zatańczyły".
Ich pokaz pirotechniczny trwał zaledwie kilkanaście sekund. Wystarczyło to jednak, by nad RheinEnergieStadionem uniósł się gęsty dym, co bardzo ograniczyło widoczność. Z tego powodu rozpoczęcie spotkania opóźniło się o kilka minut. Całą sytuację zarejestrował dziennikarz Sky Sport Patrick Berger. Nagranie zamieszczamy poniżej.
Ultrasi Koeln narazili na niebezpieczeństwo wszystkich kibiców znajdujących się na stadionie. Gdyby coś poszło nie tak, race zamiast w niebo mogłyby polecieć w stronę innych sektorów. Na szczęście nie miało to miejsca, jednak klub prawdopodobnie czeka kara.
W Niemczech używanie rac na meczach piłkarskich jest zakazane i piętnowane grzywną. Przykładowo, w 2. Bundeslidze za odpalenie pojedynczego środku pirotechnicznego kara wynosi 1,5 tysiąca euro (na najwyższym szczeblu rozgrywkowym jest dwa razy wyższa). Może ona zostać złagodzona, jeżeli klub przekaże personalia kibiców, którzy wnieśli race na stadion.
A FC Koeln już nieraz musiało płacić za tego typu zachowania swoich fanów. Niechlubny rekord pochodzi z września 2023 roku. Przy okazji derbowego meczu z Borussią M'gladbach klub z Kolonii został początkowo ukarany kwotą 595 tysięcy euro. Później została ona jednak zmniejszona.
Dodajmy, że we wtorek do ćwierćfinału Pucharu Niemiec awansowało FC Koeln. O losach meczu przesądziła dogrywka. W 121. minucie piłkarz miejscowej drużyny Dejan Ljubicić wykorzystał rzut karny, ustalając wynik spotkania na 2:1.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Kuriozalny gol! Najdziwniejszy "swojak" sezonu?