- Miasto czeka, my czekamy, a stadionu wciąż nie mamy - śpiewali sympatycy Piasta podczas meczu ligowego z Ruchem Chorzów. - Chcemy stadionu w Gliwicach, chcemy stadionu - dodawali. Fani słusznie się niepokoją, bo sprawa jest poważna. Kosztorys projektu zostanie złożony na ręce gliwickich urzędników dopiero 5 marca, a tym samym budowa przy dobrych wiatrach ruszy w połowie maja. Co to oznacza? Piast może nie otrzymać licencji na występy w ekstraklasie, nawet jeśli sportowo się w niej utrzyma.
Postawa niebiesko-czerwonych w ostatnim czasie pozostawia wiele do życzenia. Podopieczni Dariusza Fornalaka nie wygrali meczu ligowego od 4 października i nad strefą spadkową mają już tylko dwa oczka przewagi. Bardziej od słabych wyników martwią jednak wspomniane kłopoty ze stadionem. Swój niepokój wyraził ostatnio trener Piastunek. - Jestem zdziwiony, bo widzimy, że gdzie indziej takich problemów nie ma. Arka jakiś czas temu rozegrała ostatni mecz na swoim obiekcie i następnego dnia rozpoczęło się burzenie tego, co jest stare i złe. Można, ale okazuje się że nie wszędzie - zauważył Fornalak. - Sytuacja musi budzić niepokój. Tym większy, że przepisy licencyjne są dzisiaj bezwzględne i na pewno będą respektowane. Nikt nie będzie się użalał nad Piastem Gliwice, jeżeli będzie miał możliwość odrzucenia naszego wniosku. Głęboko wierzę, że tak się nie stanie, ale taka decyzja może spowodować, że będziemy mieli problem, duży problem - dodał.
Zespoły ekstraklasy do końca marca muszą złożyć wnioski licencyjne. W Piaście mają powody, by drżeć o przyszłość klubu.