W końcu! Szczęsny czekał na to 94 dni

PAP/EPA / Alejandro Garcia / Na zdjęciu: Wojciech Szczęsny
PAP/EPA / Alejandro Garcia / Na zdjęciu: Wojciech Szczęsny

Wojciech Szczęsny po kilku tygodniach wreszcie podniósł się z ławki rezerwowych i będzie mógł zaprezentować się w Pucharze Króla. Teraz Polak musi udowodnić, że zasługuje na miejsce w "jedenastce".

Niekwestionowanym numerem "jeden" w bramce FC Barcelony był jej kapitan, Marc-Andre ter Stegen. Kiedy pojawiło się ryzyko, że Niemiec będzie niezdolny do gry do końca obecnego sezonu, Katalończycy zaczęli się rozglądać na rynku transferowym. Klubowi pomógł Robert Lewandowski, który wykonał telefon do swojego kolegi z reprezentacji.

Kilka tygodni wcześniej Wojciech Szczęsny zawiesił buty na kołku. Decydując się na zakończenie kariery, nie mógł przypuszczać, że - ni z tego, ni z owego - pojawi się propozycja "nie do odrzucenia".

2 października 2024 roku został zaprezentowany jako nowy zawodnik FC Barcelony. Zanim jednak złożył podpis pod umową, pod nieobecność ter Stegena trener Hansi Flick obdarzył kredytem zaufania Inakiego Penę.

ZOBACZ WIDEO: Piękny gest piłkarzy Chelsea. Nie zapomnieli o najmłodszych

Szkoleniowiec na każdym kroku podkreślał, że nie zamierza rezygnować z Hiszpana, a ten odpłacał mu się swoją postawą na boisku. Właściwie trudno było mieć cokolwiek do zarzucenia Peni, dlatego nie mógł dziwić fakt, że przez wiele tygodni Szczęsny nie podnosił się z ławki rezerwowych.

Szczęsny na treningach systematycznie odzyskiwał formę i jednocześnie swoim doświadczeniem pomagał młodszemu koledze. W końcu przyszedł czas na debiut byłego reprezentanta Polski w barwach "Blaugrany".

94 dni po podpisaniu kontraktu Szczęsny znalazł się w wyjściowym składzie FC Barcelony na mecz Pucharu Króla z czwartoligowym Barbastro. Dodajmy, że 197 dni minęło od ostatniego występu 34-letniego golkipera (1:3 z Austrią na Euro 2024).

Być może po debiucie kariera Szczęsnego w Barcelonie nabierze tempa. Niedawno był przecież czołową postacią w Juventusie, w związku z czym wielu kibiców było zaskoczonych, że przegrał rywalizację z Peną.

Przeszłość pokazuje, że Szczęsny jest talizmanem swoich drużyn. Były bramkarz reprezentacji Polski, Arsenalu, Brentfordu, AS Roma i Juventusu nie poniósł jeszcze ani jednej porażki w debiucie.

Komentarze (0)