Iga Świątek, była liderka światowego rankingu, podzieliła się swoimi przeżyciami związanymi z pozytywnym testem dopingowym (w sierpniu ubiegłego roku wykryto u niej zakazany środek - trimetazydynę), który wywołał u niej obawy o utratę wsparcia i sympatii fanów.
Po złożeniu odwołania, 23-letnia Świątek mogła kontynuować grę, a po śledztwie Międzynarodowa Agencja Integralności Tenisowej (ITIA) uznała, że nie ponosi ona "znaczącej winy ani zaniedbania", ponieważ jej lek na sen z melatoniną był zanieczyszczony.
W podcaście "Tennis Insider Club" polska tenisistka opisała swoje doświadczenia. - To było straszne. Szczerze mówiąc, nie kocham tenisa na tyle, by czuć się tak źle. Gdyby to się powtórzyło, nie wiem, czy byłabym w stanie przez to przejść ponownie, bo to było naprawdę straszne - podkreśliła.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Mijał rywali jak tyczki. Tak gra "Benja Messi"
Druga aktualnie rakieta świata przyznała, że czuła się traktowana "jak kłamczucha" podczas dochodzenia ITIA.
- Możesz być w zgodzie z samą sobą, że nie zrobiłaś nic złego, ale nikt cię tak nie traktuje, zwłaszcza ci, którzy cię oskarżają. Chcą znaleźć coś, nawet gdy mówisz prawdę, czujesz, że traktują cię jak kłamczuchę - dodała.
Sportsmenka ma również pretensje do... polskich mediów, które - jej zdaniem - oszalały.
- W zagranicznych mediach nikt nie powiedział o tym nawet słowa. Było w porządku, że zrobiłam sobie przerwę i opuszczam dwa turnieje. Ale w Polsce? To było szalone. Zdiagnozowali u mnie problemy psychiczne, zaburzenia, depresję i wypalenie. Nagle wyrzucałam wszystkich członków z mojego teamu. Pisali te artykuły z clickbaitowymi tytułami, że dzieje się ze mną coś złego. Hejt był ogromny, każdy mnie od razu oceniał. Pisali rzeczy, których nigdy nie powiedzieliby w twarz - podsumowała w ostrym tonie Świątek.