Adam Nawałka, Czesław Michniewicz, Tomasz Świderski... Nazwiska potencjalnych trenerów Podbeskidzia jeszcze na początku grudnia "wystrzeliwane" były przez media z prędkością ciężkiego karabinu maszynowego. Gdy okazało się, że stanowisko szkoleniowca Górali obejmie bliżej nieznany w Bielsku-Białej Robert Kasperczyk, dziennikarze i kibice nie ukrywali zdziwienia. - Nie powiem, że spodziewałem się telefonu z Bielska-Białej, bo bym skłamał. Pracowałem przez ostatnie pół roku w Ostrowcu Świętokrzyskim. Moja umowa miała wygasnąć 30 czerwca, jednak względy osobiste połączone z kiepską sytuacją organizacyjną KSZO doprowadziły do tego, że po propozycji Podbeskidzia podjąłem temat. W ciągu kilku dni pojawiłem się w Bielsku-Białej, gdzie uzgodniliśmy wraz z zarządem warunki współpracy. Moja wizja prowadzenia zespołu w dużej mierze pokrywała się z wizją prezesa, co chyba ostatecznie zadecydowało - tak nowy trener Górali wyjaśnił kulisy przejścia do stolicy Podbeskidzia.
44-letni szkoleniowiec ma bardzo trudne zadanie, bowiem musi tchnąć w zespół nową jakość, jednak jak sam twierdzi, w jego głowie zarysował się już dwutorowy plan. - W pierwszej kolejności trzeba utrzymać drużynę. To jest cel numer jeden i nie można nad nim dyskutować. To może brzmi paradoksalnie, ale trzeba przyznać, że ta liga jest nieobliczalna. Musimy jak najszybciej odskoczyć od niebezpiecznej strefy. Jeśli wiosną zespół odbuduje się, to w przyszłym sezonie będziemy walczyć o ekstraklasę. Myślę, że miejsce ekipy z ogromnymi możliwościami, jaką jest Podbeskidzie, znajduje się w elicie polskiej piłki - dodaje Robert Kasperczyk.
Robert Kasperczyk niespodziewanie został trenerem Górali
Tak naprawdę do dnia dzisiejszego nikt nie wie, czemu zespół, który przez dwa lata bił się o najwyższe cele, w tym sezonie spisuje się tak kiepsko. Kasperczyk twierdzi, że wie jak rozwikłać tą zagadkę. - Uważam, że głównym problemem w tym klubie jest podniesienie wiary we własne umiejętności u piłkarzy. Ten zespół ma ogromny potencjał. W poprzednim sezonie był w czubie tabeli, a przecież personalnie niewiele się tu zmieniło. Tutaj mam duży szacunek dla trenera Marcina Brosza, który przez ostatnie lata zrobił w Bielsku-Białej kawał dobrej roboty. Trzeba wyciągnąć chłopaków z tego dołka. Jeśli będzie wiara w to co robimy, jeśli wszyscy będziemy płynąć na jednej łódce, to o wyniki nie będę się martwił. To jest zespół, który potrafi grać w piłkę - zaznacza nowy szkoleniowiec Górali.
Robert Kasperczyk nie przewiduje żadnej rewolucji w klubie pod względem swoich najbliższych współpracowników. - Potrzebni są mi ludzie z tutejszego środowiska, którzy znają już zespół. Zarówno Tomasz Świderski, jak i Bogdan Wilk to fachowcy, którzy bardzo dobrze "siedzą" w szatni. Ta wiedza jest mi potrzebna, ponieważ oglądanie meczów Podbeskidzia na płytach DVD, czy w telewizji, to coś innego, niż poznanie pewnych mechanizmów od osób, które przebywają z zawodnikami na co dzień. W pierwszych tygodniach pracy ci panowie będą mieli trudne zadanie, bo głównie na ich informacjach będę się opierał - kończy trener Podbeskidzia.