- Musimy kogoś dobrze sprzedać, by kupić nowego zawodnika. Chcemy w naszym zespole zrobić miejsce na nowych piłkarzy i pozbyć się balastu w postaci wynagrodzeń dla piłkarzy, których już nie chcemy - powiedział dla Głosu Wielkopolskiego prezes Lecha - Andrzej Kadziński.
Lech szuka wzmocnień i chce się pozbyć zawodników, których zarobki stanowią obciążenie dla klubu, a wkład zawodników w grę zespołu jest znikomy. Chodzi między innymi o Hernana Rengifo i Semira Stilicia, którzy łącznie zarabiają miesięcznie 140 tysięcy złotych, a Kolejorz z ich gry jesienią nie miał żadnego pożytku.
Lech chce sprowadzić Białorusina Siergieja Kriwca. Aby to jednak mogło nastąpić, musi najpierw kogoś sprzedaż. Wybór padł na Stilicia, któremu władze klubu nie zamierzają robić problemów w odejściu z klubu. Oferta powinna jednak opiewać na około 1,5 miliona euro. Oprócz Kriwca na celowniku Kolejorza znajduje się kilku zawodników. Maleją szanse na pozyskanie Kamila Glika, za którego cena 1,5 miliona euro jest zaporową jak na polskie warunki. Jest jednak duża szansa na pozyskanie zawodników Ruchu Chorzów, w związku z problemami śląskiego klubu. Lech już wcześniej wyrażał zainteresowanie Arturem Sobiechem i Maciejem Sadlokiem.
Więcej w Głosie Wielkopolskim.