Stal Mielec w ostatnich latach przy Bułgarskiej bywała dość niewygodna dla Lecha Poznań. Odkąd "Biało-Niebiescy" wrócili do PKO Ekstraklasy w 2020 roku, w stolicy Wielkopolski zagrali czterokrotnie, odnosząc dwa zwycięstwa. Jeśli Lechowi miałby zagrozić w Poznaniu ktoś z dołu tabeli, to z pewnością należy wskazać właśnie na drużynę trenera Janusza Niedźwiedzia.
- Wiadomo, że ciężko gra się przeciwko zespołom, które bronią bardzo głęboko, są ustawione dość nisko w defensywie i naszym zadaniem jest wówczas rozmontowanie tego ustawienia przeciwników - mówił podczas przedmeczowej konferencji prasowej trener "Kolejorza", Niels Frederiksen. - Uważam, że to dobry zespół, który szczególnie dobrze broni się na wyjazdach.
ZOBACZ WIDEO: Tak strzela syn legendy. Stadiony świata!
Sobotnie spotkanie ze Stalą musi być dla Lecha Poznań tak samo kluczowe, jak starcia z największymi rywalami w drodze po tytuł. Wszak nie od dziś mówi się, że mistrzostwo zdobywa się właśnie w pojedynkach z pozornie słabszymi przeciwnikami.
- W naszej drużynie nie ma problemu z motywacją. Mój zespół jest zmobilizowany niezależnie od tego, czy gramy ze Śląskiem, Rakowem lub Pogonią. Moi piłkarze są gotowi na rywalizację z każdym - przekonywał duński szkoleniowiec.
Lider PKO Ekstraklasy w najbliższym spotkaniu musi poradzić sobie w osłabieniu. Trener potwierdził, że z powodu urazu nie będzie mógł skorzystać z jednego ze środkowych pomocników. Wyjaśniła się też kwestia powrotu do zdrowia Filipa Dagerstala, który przejdzie kolejną operację stawu skokowego.
- Podczas poniedziałkowego treningu doszło do niefortunnej sytuacji. Gisli Thordarson doznał urazu barku w pojedynku z kolegą z drużyny. Wiemy, że nie wystąpi w najbliższym spotkaniu, ale dopiero w przyszłym tygodniu będziemy wiedzieli więcej na temat jego stanu zdrowia. Pozostali piłkarze trenują. Patrik Walemark przepracował z nami cały tydzień i będzie mógł zagrać ze Stalą Mielec.
Trudno przewidzieć, w jakim dokładnie ustawieniu będzie można zobaczyć "Kolejorza" w sobotni wieczór. Sztab szkoleniowy Lecha w ostatnich tygodniach stara się eksperymentować składem, by nie pozostać jednowymiarowym.
- Niewykluczone, że Antonio Milić jeszcze kiedyś wystąpi na lewej obronie. W poprzednich zespołach grał już na tej pozycji. Natomiast jest nominalnym środkowym obrońcą, a my wciąż mamy kilka opcji do obsadzenia tej pozycji - tak wspominał chociażby Frederiksen.
Poznaniacy w pojedynku ze Stalą Mielec z pewnością będą chcieli zagrać w dobrze już znanym, ofensywnym stylu. Trener przyznał, że ma bardzo pozytywny ból głowy w kwestii wyboru prawego obrońcy. Rasmus Carstensen z marszu wskoczył do pierwszego składu, dając Lechowi spokój w defensywie i sporo atutów w ataku. Joel Pereira z kolei wciąż pozostaje w świetnej formie, którą potwierdził przepięknym trafieniem w meczu z Pogonią Szczecin.
- Każdy trener chciałby mieć w kadrze jak najwięcej graczy w takiej dyspozycji. Wiemy, że Rasmus jest wypożyczony do końca sezonu i za wcześnie żebyśmy rozmawiali o tym, czy mógłby z nami zostać. Gdyby to ode mnie zależało, to chciałbym mieć takiego piłkarza jak on, chciałbym mieć wielu takich dobrych piłkarzy na boisku.
- Istnieje możliwość gry od początku zarówno z Joelem Pereirą, jak i Rasmusem Carstensenem. Rasmus może występować na lewej obronie, także jako skrzydłowy, bo my w fazie ataku gramy w ten sposób, że on często ustawiony jest wyżej. Na pewno zimą chcieliśmy wzmocnić rywalizację na wielu pozycjach i w tym wypadku to się udało. Zgodzę się z tym, że mamy w tym momencie bardzo dobrze obsadzoną prawą obronę - oceniał Duńczyk.
Początek sobotniego spotkania ze Stalą Mielec zaplanowano na godz. 20:15. Zawody poprowadzi sędzia Damian Sylwestrzak.