W czwartek 13 marca o godz. 18:45 Jagiellonia Białystok rozpocznie wyjazdowy mecz rewanżowy z Cercle Brugge w 1/8 finału Ligi Konferencji. Dzięki wygranej u siebie (3:0) szansa na awans wydaje się ogromna, a do tego w Belgii nie ma większych nadziei na odrobienie strat. - Ten dwumecz tak naprawdę skończył się w Polsce - mówi nam Niel Van Essche z "Het Laatste Nieuws".
- Trzybramkowa różnica to bardzo dużo dla podopiecznych Ferdinanda Feldhofera. Temu zespołowi strzelanie goli nie przychodzi łatwo, a więc odrobienie takiej straty jest arcytrudnym zadaniem. Do tego w tej chwili są w kluczowym momencie walki o utrzymanie w Jupiler League, więc prawdopodobnie będą oszczędzać siły niektórych kluczowych piłkarzy - dodaje nasz rozmówca.
"Nie musieli przegrać w Polsce"
Pierwszy mecz Cercle z Jagiellonią zachwycił Belgów od strony atmosfery na trybunach. Obecny wówczas na stadionie Van Essche również nie omieszkał o niej wspomnieć. - To było świetne tak jak kilka miesięcy wcześniej w spotkaniu przeciwko Wiśle Kraków! Fani z waszego kraju znają się na tym jak robić wrażenie i być głośnym wsparciem dla swoich zespołów - zachwyca się.
ZOBACZ WIDEO: Tak strzela syn legendy. Stadiony świata!
- Jeżeli chodzi o sferę boiskową to miałem wrażenie, że piłkarze z Brugii nie musieli przegrać w Polsce. Rywale nie byli wcześniej lepsi, ale czerwona kartka kosztowała utratę kontroli i późniejsze 3 gole. Po tym emocje się skończyły - dodaje Belg.
Van Essche zwraca uwagę, że Cercle już w pierwszym meczu nie zaprezentowało najmocniejszego zestawienia składu. - Christiaan Ravych, Hannes Van Der Bruggen czy Gary Magnee są bardzo ważnym elementem drużyny, ale mimo to znaleźli się na ławce rezerwowych. Już wówczas trener Feldhofer chciał dać im trochę odpoczynku przez trudną sytuację w lidze krajowej - komentuje.
Mimo problemów taktyka się nie zmieni
Cercle do meczu rewanżowego z Jagiellonią przystąpi po porażce w ligowych derbach z Club Brugge (1:3), o których było głośniej w innych krajach z powodu małej awantury po zakończeniu gry. - Zagrali tam jednak dobrze i długimi momentami wykazywali inicjatywę, ale stracili 3 gole w krótkim czasie i tak to się skończyło - wzdycha Van Essche.
Swoje typy znajdziesz w Panelu Kibica
- Kibice z zielono-czarnej części Brugii odebrali niedzielny wynik z rozczarowaniem, ale mimo tego rozumieli też trudność gry z obrońcą tytułu mistrzowskiego. Oczywiście oni nadal wierzą w swój zespół przeciwko Jagiellonii i ten na pewno będzie próbować wygrać, szczególnie że europejskie puchary to historyczna sprawa dla takiego klubu jak ten. Tylko nawet trudno powiedzieć na kogo konkretnie można liczyć skoro niektórzy będą musieli odpocząć przed kluczowym starciem na krajowym podwórku z Anderlechtem Bruksela zaplanowanym na najbliższy weekend - uzupełnia Belg.
Warto nadmienić, że podczas meczu Cercle z Club Brugge boisko z powodu kontuzji musiał opuścić Alan Minda. Przeciwko Jadze nie zagra z pewnością Abu Francis, który musi odcierpieć zawieszenie za kartki. - Niezależnie od sytuacji ta drużyna i tak będzie grać w swoim stałym systemie z długimi piłkami i wysokim pressingiem. To ich styl i na to trzeba być zawsze przygotowanym - przestrzega na zakończenie Van Essche.
Kuba Cimoszko, dziennikarz WP SportoweFakty