Śląsk progresuje - i widać to gołym okiem. Nie tylko przez pryzmat tabeli, ale przede wszystkim stylu gry. Po solidnych występach, w tym m.in. zwycięstwie nad Lechem Poznań (3:1), wrocławianie w sobotę dali kolejny koncert.
Tym razem wicemistrzowie Polski pokonali Cracovię 4:2 na jej terenie. Momentami różnica w ofensywnej jakości między obiema drużynami była bardzo widoczna. Nic więc dziwnego, że Ante Simundza po meczu nie krył zadowolenia.
ZOBACZ WIDEO: 12-latek jak Messi. Tylko spójrz, co zrobił z piłką
- Myślę, że kibice zobaczyli bardzo ciekawe spotkanie. Jakość gry była - moim zdaniem - na wysokim poziomie. Świetnie zagraliśmy w pierwszej połowie. Powinniśmy zdobyć więcej bramek, ale taka jest piłka. Po przerwie gra się wyrównała, ale to dla nas bardzo ważne zwycięstwo. Zasłużyliśmy na trzy punkty - powiedział podczas konferencji prasowej.
Dzięki tej wygranej Śląsk po wielu miesiącach opuścił ostatnie miejsce w tabeli PKO Ekstraklasy. Choć we Wrocławiu pojawił się optymizm w kontekście walki o utrzymanie, Simundza nie chciał wybiegać zbyt daleko w przyszłość, pytany o potencjał zespołu w kontekście kolejnego sezonu.
- Wolę skupić się na teraźniejszości. Przed nami jeszcze dużo pracy, by się utrzymać. Bardzo pozytywnie oceniam zawodników, którzy dołączyli zimą - zaznaczył.
Zupełnie inne nastroje panowały w obozie Cracovii. Dawid Kroczek rozpoczął swoją wypowiedź po meczu od nietypowego gestu.
- Myślę, że na początek trzeba przeprosić kibiców za to, co zobaczyli w naszym wykonaniu. Popełniliśmy za dużo błędów, by myśleć o zwycięstwie. W takim układzie to praktycznie niemożliwe - stwierdził.
- Początek był bardzo nerwowy i Śląsk mógł już wtedy strzelić dwie bramki. My również mieliśmy swoje sytuacje, jak chociażby ta Filipa Rózgi, którą powinniśmy wykorzystać. Z obu stron było sporo chaosu, ale Śląsk wykazał się większą kulturą gry. Musimy być tego świadomi - zagraliśmy słaby mecz i to jest nie do przyjęcia. Trzeba wyciągnąć wnioski - dodał trener Cracovii.