Arkadiusz Dudziak, WP SportoweFakty: Dlaczego zdecydowałeś się na grę w Aszdodzie?
Karol Niemczycki, bramkarz FC Ashdod, były zawodnik m.in. Cracovii: Szukałem klubu, w którym będę miał największą możliwość gry. Aszdod był zdeterminowany, żeby mnie pozyskać na wypożyczenie. Przez ostatnie 1,5 sezonu w Niemczech nie grałem za dużo, a to była dla mnie najlepsza opcja, by wrócić do regularnej gry w tym sezonie.
Miałeś inne poważne propozycje? Mówiło się chociażby o Stali Mielec.
Zimowe okno transferowe rządzi się trochę innymi prawami. Kluby szukają zawodników na pozycje, na których ktoś doznał kontuzji lub potrzeba gruntownych zmian. Było kilka rozmów, ale brakowało konkretów. FC Ashdod przyszło do mnie w idealnym momencie i byli bardzo zmotywowani, aby mnie pozyskać.
ZOBACZ WIDEO: 12-latek jak Messi. Tylko spójrz, co zrobił z piłką
Nie obawiałeś się o kwestie bezpieczeństwa? Od 1,5 roku Izrael funkcjonuje przecież w warunkach wojennych.
Na samym początku zadzwoniłem do kilku osób, które tu mieszkają. Dowiedziałem się, że od roku sytuacja jest w miarę stabilna. Jak tylko tu przyjechałem, to te słowa się potwierdziły. Życie toczy się swoim rytmem. Ludzie w klubie bardzo ciepło mnie przyjęli, co pomogło mi się zaadaptować.
To jak wygląda życie w Aszdodzie?
Kompletnie zwyczajnie. Nic nie odbiega od normy. Jesteśmy w normalnym cyklu treningowym, a weekendami gramy mecze.
Dużo inaczej się żyje niż w Polsce czy Niemczech?
Kulturowo trochę tak. Ludzie są otwarci i pomocni. Aszdod do tego leży nad morzem, przez cały rok jest ciepło, świeci słońce, więc zupełnie inaczej się żyje w takim miejscu. Mam bardzo pozytywne wrażenia, bo miejscowi mnie tu znakomicie ugościli. Chcieli mi pokazać swoją kulturę, ale nigdy nie poczułem, jakby mi coś narzucali. Sam byłem ciekawy, jak wygląda życie i zwyczaje w tym kraju, więc też sam dopytywałem o różne rzeczy.
Zostałem do tego stopnia ugoszczony, że właściciel naszego klubu zaprosił mnie po kilku tygodniach na uroczysty obiad szabatowy do swojego domu. Z piątku na sobotę co tydzień izraelskie rodziny zbierają się razem. Zrobiło mi się naprawdę miło, że miałem możliwość w czymś takim uczestniczyć.
Z twoich słów wnoszę, że łatwiej ci się było zaadaptować w Izraelu niż w Niemczech?
Trochę tak, bo zostałem kapitalnie przyjęty. W Niemczech też było w porządku, ale tutaj dano mi do zrozumienia, że dostanę zaufanie i klub we mnie wierzy. To był czynnik, który bardzo pomógł mi w aklimatyzacji.
Liga izraelska jest mocniejsza niż PKO Ekstraklasa?
Może minimalnie, ale generalnie to rozgrywki na podobnym poziomie. Z pewnością gra tutaj jest bardzo ofensywna, sporo zawodników jest bardzo dobrze wyszkolonych technicznie, przez co zespoły kreują wiele sytuacji i można zobaczyć sporo ładnych bramek. W Polsce stawiamy dużo bardziej na defensywę i gra jest bardziej zachowawcza.
Przyszedłeś do klubu, który walczy o utrzymanie. Teraz jesteście bardzo blisko tego celu, brakuje wam zaledwie punktu na cztery kolejki przed końcem. Jest bardziej nerwowa atmosfera w klubie?
Nie, czuć duży spokój. Zdobyliśmy punkty w pięciu meczach z rzędu, więc mam poczucie, że możemy zbudować na tym coś dobrego. Jak przychodziłem, sytuacja była bardziej skomplikowana, natomiast dzięki kilku dobrym transferom klubu w zimowym okienku widać, że gra wygląda zdecydowanie lepiej niż wcześniej. Potencjał piłkarski w zespole mamy naprawdę duży, a teraz będzie najlepszy czas, żeby to pokazać.
Byłeś podstawowym bramkarzem Cracovii i w 2023 trafiłeś do Fortuny Dusseldorf, gdzie się nie mogłeś przebić do pierwszego składu. Dlaczego?
Wybrałem Fortunę, bo nie chciałem, żeby przeskok był zbyt duży, ale bym mógł na spokojnie grać dalej w podstawowym składzie i się rozwijać. Przychodziłem do klubu z informacjami, że pierwszy bramkarz drużyny odejdzie, a ja będę walczył o podstawowy skład. Jednak po miesiącu okazało się, że bramkarz zostaje, przedłuża kontrakt i otrzymuję opaskę kapitańską. W tym momencie moje szanse na grę znacznie zmalały.
Przeszedłeś do Darmstadt, ale i tam nie udało ci się przebić do składu.
Sytuacja wyglądała bardzo podobnie jak w Dusseldorfie, a na dodatek ściągał mnie sztab, który po kilku kolejkach został zwolniony. Może to był pech, a może po prostu tak miało być, bym poszedł w innym kierunku. Na ten moment ciężko znaleźć oczywistą odpowiedź. Jedyne, co wiem na pewno, to że po tym ciężkim okresie nie poddałem się i dalej walczyłem o siebie i swoje marzenia. Dlatego wybrałem klub, gdzie mogłem wrócić do regularnej gry.
Trudno ci było zaakceptować, że nie grasz?
Bardzo. W Krakowie zasmakowałem regularnej gry na profesjonalnym poziomie. Co tydzień miałem sporą adrenalinę, a potem tego zabrakło. Nie wiedziałem, co zrobić, żeby zacząć grać, bo dobra dyspozycja na treningach nie wystarczyła, a okazji do udowodnienia jej w meczach było jak na lekarstwo. Pojawiło się dużo negatywnych myśli, które wpływały na moje samopoczucie. Musiałem stoczyć walkę z samym sobą, żeby dalej funkcjonować na najwyższych standardach, jakie sobie wyznaczyłem.
2. Bundesliga jest silniejsza niż PKO Ekstraklasa?
Jeśli chodzi o czołowe kluby, to tak. Jest to bardzo dobrze zorganizowana, fizyczna liga. Tempo gry jest duże, zawodnicy są atletyczni.
Tamtejszy futbol jest nieprzyjazny dla zawodników spoza Niemiec, w tym Polaków?
Bardzo trudno obcokrajowcom dostać jakąkolwiek szansę, trzeba na nią mocno zapracować, a czasem nawet ciężka praca jej nie gwarantuje. Musisz być zdecydowanie lepszy od zawodnika z Niemiec, żeby dostać możliwość gry w pierwszym składzie. Język też jest sporą barierą, odprawy są po niemiecku, a jeśli nie złapiesz szybko podstawowych komend, to masz naprawdę duży problem.
W 2021 roku dostałeś powołanie od Paulo Sousy do kadry. Było to dla ciebie duże zaskoczenie?
Było to niemałe zaskoczenie w tamtym czasie, pamiętam ten dzień bardzo dobrze. Trenowałem w przerwie reprezentacyjnej w Rącznej na obiektach Cracovii, a tu z zaskoczenia podszedł do mnie dyrektor sportowy i powiedział: "Pakuj się, jedziesz do Warszawy". Zdziwiłem się, nie zrozumiałem, o co chodzi. Dopiero on mi wyjaśnił, że chodzi o pierwszą reprezentację. To było bardzo pozytywne doświadczenie i mogłem zobaczyć po raz pierwszy kadrę od środka.
Jakie to było uczucie, gdy wszedłeś do szatni, a tam wszystkie największe gwiazdy polskiego futbolu - Szczęsny, Lewandowski?
To było bardzo wartościowe doświadczenie. Najwięcej czasu jako bramkarz spędzałem z Łukaszem Fabiańskim i Wojciechem Szczęsnym. Mogłem podpatrzeć, jak się zachowują, jak trenują, jakimi są osobami. Bardzo szybko dali mi do zrozumienia, że nie ma między nami dużego dystansu.
Jak cię przyjęli w reprezentacji?
Znakomicie. Bardzo dobrze wspominam te kilka dni, chociaż minęło już sporo czasu. Do tego znałem też jeszcze kilku chłopaków, z którymi grałem w kadrach juniorskich. Zawsze jest tak, że ci młodzi się trzymają ze sobą, a starsi ze sobą. Jednak w tej grupie bramkarskiej Wojtek i Łukasz byli bardzo otwarci, chcieli rozmawiać. Czułem się z nimi naprawdę świetnie.
Marzy ci się debiut w kadrze?
Myślę, że taki jest cel każdego zawodnika. Wciąż jestem młodym bramkarzem, mam 25 lat i przed sobą jeszcze wiele lat grania. Z każdym rokiem chciałbym się przybliżać do tego miejsca.
Jeśli FC Ashdod zaproponowałby ci kontrakt, to byś został?
Na ten moment celem numer jeden jest utrzymanie się w lidze, na rozmowy o przedłużeniu kontraktu przyjdzie czas po zakończonym sezonie. Ostatnie dwa lata nauczyły mnie, żeby skupiać się na tym co teraz i jak najlepiej wykorzystać daną chwilę. W Aszdodzie staram się dawać z siebie wszystko i zrobię co w mojej mocy, aby swoją dobrą formą pomóc zespołowi utrzymać się w lidze, a sobie otworzyć kilka dobrych opcji.
A myślisz o powrocie do PKO Ekstraklasy, do Cracovii?
Nie zamykam się na żadne opcje, priorytetem dla mnie teraz jest gra. Zobaczymy co czas przyniesie.
Arkadiusz Dudziak, WP SportoweFakty