Piast Gliwice w ostatnich tygodniach formą zdecydowanie nie grzeszy. Gliwiczanie z siedmiu poprzednich spotkań wygrali zaledwie jedno - i to z faworyzowaną Pogonią Szczecin (2:1). Ponadto cztery razy przegrali, a dwukrotnie dzielili się punktami z rywalem. Z jednej strony dziwić się nie można, skoro od jakiegoś czasu mają zapewnione utrzymanie i grają prawie o nic. Prawie, bo każda pozycja wyżej na koniec sezonu pozwoli na większe wpływy do pustej klubowej kasy.
Radomiak Radom również nie wygrywa jak szalony. Ostatni raz z pełnej puli cieszył się pod koniec marca, gdy na wyjeździe ograł Koronę (3:1). Później przyszły dwie porażki i dwa remisy. Wcześniej potrafili jednak wygrywać regularnie, dzięki czemu ich sytuacja w tabeli jest dość komfortowa. Wprawdzie matematycznie mogą jeszcze opuścić PKO Ekstraklasę, ale praktycznie wydaje się to niemożliwe, ponieważ już mają osiem "oczek" przewagi nad szesnastym Śląskiem. Ewentualna wygrana przy Okrzei przypieczętowałaby pozostanie w elicie.
ZOBACZ WIDEO: Tego się nie spodziewałeś. Tak wygląda luksusowy autokar Manchesteru City
Lepiej od początku tego spotkania wyglądali piłkarze Piasta. Więcej biegali, wykazywali większą ochotę do gry i przebywali z piłką głównie na połowie Radomiaka. Niestety nie przekładało się to na duże zagrożenie bramki strzeżonej przez Macieja Kikolskiego. Po rzutach rożnych główkowali Patryk Dziczek i Tomas Huk, ale ponad poprzeczką, a Słowak zbyt lekko, by zaskoczyć golkipera. Najgroźniej było po niespełna dwóch kwadransach gry, gdy po składnej akcji z ostrego kąta huknął Tihomir Kostadinov. Goście skupieni byli głównie na obronie i wyczekiwali szans na kontrataki.
Po zmianie stron niebiesko-czerwoni szybko oddali dwa strzały. Ten groźniejszy - w wykonaniu Grzegorza Tomasiewicza - z narożnika pola karnego minimalnie minął słupek. Chwilę później z dystansu przymierzył Huk, ale zbyt lekko, by zaskoczyć Kikolskiego. Goście odpowiedzieli próbą głową w wykonaniu Abdoula Tapsoby, lecz bardziej było to strącenie do Frantiska Placha niż strzał.
Radomiak świetną szansę mógł stworzyć w 66. minucie. Przyjezdni ruszyli z kontrą po rzucie rożnym dla gliwiczan, Capita mknął sam na bramkę przez kilkadziesiąt metrów, ale w pogoń za nim ruszył Akim Zedadka. Algierczykowi udało się dopaść rywala już we własnym polu karnym i interweniował na tyle dobrze, że jego zespół nie musiał bronić się choćby przed kornerem. Kilkanaście minut później Capita już zdołał oddać celny strzał, ale czujnie przy bliższym słupku interweniował Plach.
W samej końcówce szansę na zmianę wyniku miał jeszcze Dziczek, ale jego kapitalne uderzenie z kilkunastu metrów świetnie sparował Kikolski.
Ostatecznie w meczu bez większych emocji drużyn bijących się o nic gole nie padły. Piast zremisował z Radomiakiem, nikt skrzywdzony nie jest, a sezon zaraz się dogra.
Piast Gliwice - Radomiak Radom 0:0
Składy:
Piast Gliwice:
Frantisek Plach - Akim Zedadka, Jakub Czerwiński, Igor Drapiński, Tomas Huk - Patryk Dziczek, Tihomir Kostadinov - Miłosz Szczepański (76' Michał Chrapek), Grzegorz Tomasiewicz (76' Thierry Gale), Erik Jirka - Maciej Rosołek (61' Fabian Piasecki).
Radomiak Radom: Maciej Kikolski - Marco Burch, Saad Agouzoul, Kamil Pestka - Jan Grzesik, Michał Kaput (61' Roberto Rossi), Paulius Golubickas (61' Francisco Ramos), Paulo Henrique - Capita Capemba (90+1' Bruno Jordao), Rafał Wolski (61' Rafael Barbosa) - Abdoul Tapsoba (75' Renat Dadasov)
Żółte kartki: Jirka, Dziczek (Piast).
Sędzia: Paweł Raczkowski (Warszawa).