47-latek przeszedł hospitalizację na początku maja. O swoim stanie opowiedział w programie "Rio Ferdinand Presents". - Myślałem, że oczy wyjdą mi z orbit. Byłem bardzo chory. Wymiotowałem jak szalony - mówił.
Początkowo leczył się w domu, sądząc, że to zwykła grypa. Z biegiem czasu objawy jednak się nasilały.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Pokazał, ile ma koszulek Messiego. To coś więcej niż kolekcja
- Myślałem, że zgaśnie światło… Leżałem w domu w łóżku z takim bólem, że ledwo mogłem otworzyć oczy. Kręciło mi się w głowie, wymiotowałem, trzymałem się kurczowo prześcieradła i nie wiedziałem, gdzie jestem - mówił.
W końcu badający go lekarz zlecił wykonanie tomografii komputerowej mózgu i wezwanie karetki. Wtedy jasne stało się, że Ferdinand zmaga się z bardzo poważną infekcją wirusową.
- Wpadłem w panikę. Myślałem, że to tylko grypa czy zwykły wirus, ale gdy padły słowa "skan mózgu" i "ambulans", przerażenie mnie sparaliżowało - przyznał.
Ostatecznie trafił do szpitala, gdzie spędził kilka dni. Ferdinand jest obecnie ekspertem TNT Sports. Z powodu choroby nie mógł skomentować meczów Arsenalu i Manchesteru United w półfinałach europejskich pucharów.
7 maja zamieścił w serwisie X zdjęcie wykonane w łóżku szpitalnym. Na szczęście kuracja przebiegła pomyślnie i 47-latek wrócił do zdrowia. Przyznał jednak, że to doświadczenie mocno nim wstrząsnęło.
Dodajmy, że Ferdinand to jedna z legend angielskiego futbolu. Jest kojarzony przede wszystkich z występów dla Manchesteru United, w którym grał w latach 2002-2014. Z klubem zdobył sześć mistrzostw kraju, a w sezonie 2007/2008 wygrał Ligę Mistrzów. Ma na koncie także 81 meczów w pierwszej reprezentacji Anglii. Karierę piłkarską zakończył w 2015 roku.