Po wielu tygodniach oczekiwań Legia Warszawa wreszcie doszła do porozumienia z nowym trenerem. Goncalo Feio zastąpił Edward Iordanescu, który przez ostatni rok był bez pracy po rezygnacji ze stanowiska selekcjonera reprezentacji Rumunii.
- To ważny dzień dla Legii. Liczymy na dobrą współpracę i skuteczne działanie. Poprzedni sezon był bardzo wymagający. Wydarzyło się bardzo dużo dobrych rzeczy, ale oczywiście mamy dużo większe aspiracje w lidze. Nie ma co rzucać słów na wiatr i składać obietnic, ale wszyscy wiedzą, że zawsze gramy o najwyższe cele - powiedział wiceprezes Legii Marcin Herra na konferencji prasowej.
- Ostatni tydzień to było bardziej dogrywanie szczegółów, natomiast okres selekcji był dla mnie nie tylko stresujący i męczący, ale też wymagający. Ostatnio odzwyczaiłem się trochę od funkcjonowania na tym poziomie emocji. Mieliśmy ustaloną listę kilku kandydatów, których chcieliśmy przesłuchać. Mam wewnętrzne przeczucie, że trener Iordanescu był najlepszym wyborem, natomiast bez względu na to, kogo byśmy wybrali, to żaden trener nie daje ci gwarancji - podkreślił dyrektor sportowy Michał Żewłakow.
Przy okazji wbił też delikatną szpilkę w poprzedniego trenera Goncalo Feio. - Mam wrażenie, że ostatni sezon był okresem, gdy czasami sprawy poza boiskowe brały górę i powodowały, że atmosfera pracy w Legii nie była idealna - powiedział Żewłakow.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Spełnił dziecięce marzenie. Te zdjęcia mówią wszystko
- Czym przekonał mnie trener Iordanescu? Był bardzo zdeterminowany. Miał pojęcie o naszej drużynie, bo już w grudniu kontaktowali się z nim niektórzy ludzie z klubu. Lubi wyzwania. Pewnie za pół roku będziemy mogli dać wstępną diagnozę, czy był to dobry trop i decyzja. W moim odczuciu jest to trener, który poradzi sobie z tym zadaniem i będzie reprezentował nasz klub w należyty sposób - komentował Żewłakow.
Dodał też, że Iordanescu związał się z Legią dwuletnim kontraktem.
Ponadto, Żewłakow wyjaśnił dlaczego z Legią pożegnał się Goncalo Feio. - Walczyłem o trenera Feio i chciałem, żeby przedłużył kontrakt. Do pewnego momentu wszystko układało się tak, jak należy. Trener dostał ofertę przedłużenia umowy, nie było żadnego problemu z warunkami finansowymi - powiedział dyrektor sportowy Legii.
- Sfera wpływu trenera na niektóre obszary działalności klubu była tą rzeczą, która mogłaby sprawić, że atmosfera jego pracy byłaby ciężka. Ewentualnie klub miałby problem, żeby sprostać tym wymaganiom - dodał Żewłakow.
I właśnie to okazało się kością niezgody.