Chelsea FC pokonała Benfikę 4:1 po dogrywce w 1/8 finału Klubowych Mistrzostw Świata. Kilka minut przed upływem regulaminowego czasu gry mecz został przerwany na blisko dwie godziny ze względu na nadchodzącą burzę.
Po wznowieniu gry, Benfica doprowadziła do wyrównania i sędzia zarządził dogrywkę. Spotkanie w Charlotte trwało łącznie blisko pięć godzin, a decyzja o zawieszeniu gry wywołała falę krytyki ze strony menadżera londyńskiego klubu. Enzo Maresca nie krył rozczarowania decyzją organizatorów.
ZOBACZ WIDEO: Aż pot spływał mu po plecach. Dla niego wakacje nie istnieją
Maresca podkreślił, że jego zdaniem takie przerwy wypaczają sens rywalizacji. - Myślę, że to żart. Szczerze mówiąc, to nie jest piłka nożna. Trudno mi to zrozumieć. Rozumiem, że ze względów bezpieczeństwa można zawiesić mecz, ale jeśli zawiesza się siedem, osiem spotkań, to prawdopodobnie nie jest to odpowiednie miejsce na organizację tych rozgrywek - powiedział trener Chelsea podczas konferencji prasowej.
Szkoleniowiec zwrócił uwagę, że po długiej przerwie gra zmieniła się diametralnie. - Przez 85 minut kontrolowaliśmy mecz. Po przerwie wszystko się zmieniło - skomentował opiekun "The Blues".
W trakcie przymusowej pauzy piłkarze Chelsea starali się utrzymać koncentrację, jednak trener przyznał, że to ogromne wyzwanie. - Jak można utrzymać zawodników przez dwie godziny w szatni, skupionych na grze? Rozmawiają z rodzinami, jedzą, śmieją się. To nie jest normalne - spostrzegł.
Mimo trudnych warunków, Chelsea awansowała do ćwierćfinału. Anglicy w kolejnej fazie turnieju rozgrywanego w USA zmierzą się z Palmeiras Sao Paulo.