Korespondencja z Sankt Gallen - Krzysztof Sędzicki
Napastniczka FC Barcelona - podobnie jak wszystkie koleżanki z kadry - zaliczyła właśnie debiut na europejskim czempionacie. Wprawdzie nie udało się zgarnąć ani jednego punktu, lecz dało się zaobserwować, że Polkom bardzo zależało na tym meczu.
- Było to dla mnie wyjątkowe spotkanie. Nie tylko dla mnie, bo dla całej naszej reprezentacji i wszystkich, którzy interesują się kobiecą piłką. To nasz debiut na mistrzostwach Europy. To było nasze spełnienie marzeń. Jesteśmy wdzięczne, że możemy tutaj być. A jesteśmy tutaj, bo ciężko pracowałyśmy przez ostatnie lata - przyznała Pajor.
Oba gole dla Niemek wpadły w drugiej połowie. Najpierw fenomenalnym uderzeniem z dystansu popisała się Jule Brand, a potem pomocniczka zaliczyła asystę przy trafieniu Lei Schueller na 2:0.
ZOBACZ WIDEO: Aż pot spływał mu po plecach. Dla niego wakacje nie istnieją
- Fakt, z lewej nogi mogłam lepiej przymierzyć. Ale taka jest piłka. Jest ułamek sekundy, w którym trzeba podjąć decyzję. I niestety, nie zdobyłyśmy dzisiaj bramki. Ale było kilka sytuacji, w których mogłyśmy to zrobić. Walczyłyśmy jednak od samego początku do samego końca i jesteśmy dumne z tego, jak się zaprezentowałyśmy - podkreśliła liderka reprezentacji Polski.
A czy z drugiej stronie pojawia się jednak żal? - Być może tych niewykorzystanych okazji. Ale też tego, że Jule Brandt miała taki strzał życia. Po tej bramce energia troszkę spadła - odpowiedziała.
Warto jednak dodać, że Polki zostawiły sporo zdrowia na boisku. Nawet jeśli nie dominowały w ofensywie, zrobiły w defensywie wiele, by uprzykrzyć życie oponentkom.
- Dałyśmy z siebie wszystko. Były oczywiście momenty, w których byłyśmy bardzo zepchnięte do obrony. Ale ta nasza dyscyplina i ta walka do samego końca, to było coś, co dzisiaj było widoczne na tym meczu. Widać, jaki krok do przodu zrobiliśmy w ciągu dwóch-trzech lat. Bo też miałyśmy swoje sytuacje - zauważa Pajor.
Reprezentacji Polski towarzyszyła liczna grupa kilku tysięcy polskich kibiców. To też jest nowość dla wielu piłkarek - hymn, doping, wsparcie daleko od domu.
- Gdy wychodziłyśmy na mecz, spojrzałam w prawą stronę, to było coś pięknego. Dalej mam ciarki na ciele, bo było biało-czerwono. Wsparcie czułyśmy przez cały mecz i za to dziękujemy. Mam nadzieję, że po tych mistrzostwach Europy i kibice, i dziennikarze, i wszyscy w Polsce uwierzą w kobiecą piłkę. I że ta piłka nożna będzie się rozwijać. Że będziemy inspirować te małe dziewczynki, które - mam nadzieję - nas oglądały - zapowiedziała zawodniczka FC Barcelona.
I te emocje towarzyszące pierwszemu meczowi na Euro wyzwoliły dodatkowe pokłady energii u polskich piłkarek. Ta energia pozwalała walczyć wtedy, gdy ciało mówiło "dość"
- Tutaj też wyszłyśmy na to spotkanie z ogromną wiarą, odwagą i jednością. To charakterystyka naszej drużyny. I widać to na boisku, jak każda za każdą walczy. Jak mocno się wspiera. To samo chcemy pokazać w kolejnych meczach - deklarowała Pajor.
W grupie C nasze panie zmierzą się jeszcze ze Szwecją (8 lipca) i Danią (12 lipca).