Czas na drugie wrażenie. Powstrzymać szwedzki potop

PAP / Marcin Bielecki / Na zdjęciu: trening reprezentacji Polski kobiet przed meczem ze Szwecją
PAP / Marcin Bielecki / Na zdjęciu: trening reprezentacji Polski kobiet przed meczem ze Szwecją

Już wiemy, że się nie boimy. Już wiemy, że potrafimy walczyć. A czy potrafimy być skuteczni? We wtorek w drugiej kolejce grupy C Euro 2025 reprezentacja Polski piłkarek zmierzy się w Lucernie ze Szwecją.

Korespondencja z Lucerny - Krzysztof Sędzicki

Teoretycznie będzie to dla nas mecz o wszystko, bo porażka 0:2 z reprezentacją Niemiec w piątek w Sankt Gallen stawia Biało-Czerwone w takiej sytuacji. Lecz warto wrócić sobie do tego, co podkreślaliśmy przed turniejem. Turniej w Szwajcarii jest dla nas nagrodą za postęp wykonany w ostatnich latach. Nie pchamy się do roli faworytów.

- Piłka nożna jest jak życie. Trzeba trochę przecierpieć. Ale to cierpienie zawsze jest po coś. Przecierpiałyśmy te sześć meczów w Lidze Narodów, gdzie było widać dużą dezorganizację w bloku defensywnym, który można wręcz nazwać paraliżem. Ale to cierpienie zaczęło pracować na naszą korzyść już w barażach, dzięki którym na tym Euro jesteśmy - mówi nam Patrycja Balcerzak, była reprezentantka Polski, a obecnie piłkarka i asystent trenera w Grot SMS Łódź oraz ekspert TVP Sport.

O skali przeciwnika, z jakim się zmierzymy niech świadczy fakt, że z 14 występów na mistrzostwach Europy jedenastokrotnie reprezentacja Szwecji znajdowała się w najlepszej czwórce, a trzy z czterech ostatnich mundiali kończyła z brązowym medalem.

ZOBACZ WIDEO: Można oglądać i oglądać. Co za gol z połowy boiska. Jest nagranie!

- Są bardzo ograne na dużych imprezach. Na Igrzyskach Olimpijskich w Rio i Tokio także potrafiły dojść do strefy medalowej. Nie będą łatwym rywalem. To już jest taki wytrawny przeciwnik, dużo bardziej doświadczony. Ale możemy pomyśleć o tym, żeby je ukłuć. Mam poczucie szansy i tego, że możemy sprawić sensację - uważa Balcerzak.

Dużo zależeć będzie od dyspozycji fizycznych obu drużyn. W reprezentacji Polski wciąż ważą się losy występu środkowej obrończyni Pauliny Dudek, która doznała kontuzji ścięgna Achillesa w piątkowym meczu z Niemkami i nie pojawiła się na wtorkowym treningu przedmeczowym. Z kolei po stronie szwedzkiej w tajemnicy trzymana jest informacja o stanie zdrowia Fridoliny Rolfo.

Gwiazda szwedzkiej kadry oraz FC Barcelona w czerwcu podczas meczu Ligi Narodów doznała urazu, który wykluczył ją z gry na kilka tygodni. Pierwotne prognozy mówiły o powrocie na trzeci mecz grupowy, ale trener Peter Gerhardsson podczas konferencji prasowej przed meczem dał do zrozumienia, że chciałby ją mieć do dyspozycji już we wtorek.

- Nie jest to coś, o czym chciałbym dzisiaj mówić. Oczywiście, chciałbym, żeby zagrała pełne 90 minut. Przed nami trening. Zobaczymy, jak będzie się czuła. Porozmawiamy z nią, ze sztabem medycznym i wtedy ocenimy sytuację. Często pojawiają się znaki zapytania, których nie da się rozwikłać aż do ostatniego treningu. Najważniejsze jest to, żebym dostał dobre informacje od sztabu medycznego - powiedział.

Rolfo wzięła udział w przedmeczowym treningu, a przynajmniej w tej 15-minutowej części, którą mogły obserwować media. Jak widać, trudno wnioskować, czy oznacza to, że wystąpi w meczu z Polską.

Ale to nie znaczy, że nie będzie miał kto nękać polskiej defensywy. We wspominanym meczu z Dunkami (wygranym przez Szwedki 6:1) trzy gole i asystę zaliczyła Stina Blackstenius. Napastniczka Arsenalu trafiła też do siatki w towarzyskim meczu Szwedek z Norweżkami 26 czerwca. W pierwszym meczu na Euro jednak strzelczynią bramki okazała się Filippa Angeldal.

- Stina nie zdobyła bramki, ale wcześniej niedawno strzeliła Dunkom trzy. Martwiłbym się, gdyby nie trafiała do siatki miesiącami. Poza tym nie jest ważne, w jaki sposób strzeli się bramkę - czy z dwóch czy z dwudziestu metrów. Zawsze to wspaniałe uczucie. Trzeba działać szybko, ale kiedy pojawia się szansa, nikt nie rozmyśla o tym, czy zdobył w poprzednim meczu siedem bramek, dwie czy żadnej. To trzeba trafić - mówił szkoleniowiec poproszony o przeanalizowanie postawy napastniczek jako były napastnik za kariery zawodniczej.

Wtorkowe spotkanie w Lucernie będzie dziewiątym w historii starciem reprezentacji Polski i Szwecji. Nigdy w historii jeszcze nie udało nam się choćby zremisować z tą ekipą. Po raz ostatni zespoły spotkały się w towarzyskim meczu w Łodzi w 2021 roku. Był to debiut na stanowisku trenera Niny Patalon.

Początek meczu o godzinie 21:00. Transmisja w TVP1 i TVP Sport, a relacja na żywo w WP SportoweFakty.

Komentarze (6)
avatar
prym
8.07.2025
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Znowu pompują pismaki balonik , za chwilę wystrzeli !!! 
avatar
Marcin Nowak
8.07.2025
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Hola, hola, zaraz, zaraz Polska to jest jak grają mężczyźni. A to grają Polki. Naród pochodzi od plemienia a plemię od plemników, to męska rzecz. 
avatar
Long Penetrator
8.07.2025
Zgłoś do moderacji
3
2
Odpowiedz
Szwecja zmiecie je jak piórko. 
avatar
Asia L
8.07.2025
Zgłoś do moderacji
9
4
Odpowiedz
Przecież one nawet piłki nie potrafią podać, nawet z podwórkową drużyną chłopaków by nie wygrały ! 
avatar
Jas Dalej
8.07.2025
Zgłoś do moderacji
6
2
Odpowiedz
Kobieca pilka nozna ma taki sens jak zawody strzeleckie slepych. 
Zgłoś nielegalne treści