W końcu zwycięstwo, i to jakie! Wciskające w fotel pożegnanie polskich piłkarek z Euro

Getty Images / Alexander Hassenstein / Na zdjęciu: radość piłkarek reprezentacji Polski. Na pierwszym planie Natalia Padilla-Bidas
Getty Images / Alexander Hassenstein / Na zdjęciu: radość piłkarek reprezentacji Polski. Na pierwszym planie Natalia Padilla-Bidas

Pięć goli, sporo efektownych zagrań, ale i nerwów do samego końca. Na szczęście ze szczęśliwym zakończeniem. Tak wyglądało ostatnie spotkanie reprezentacji Polski piłkarek na Euro 2025 w Szwajcarii. Biało-Czerwone pokonały w Lucernie Danię 3:2.

Korespondencja z Lucerny - Krzysztof Sędzicki

Nie o awans i - jako już się rzekło - nie o honor, a o pierwszego gola, pierwszy punkt lub nawet pierwsze w historii zwycięstwo na mistrzostwach Europy walczyły w tym meczu Biało-Czerwone. Czy miało być łatwiej niż z Niemkami i Szwedkami? W teorii tak, w praktyce - niekoniecznie. Pewne było to, że trener Nina Patalon eksperymentować nie będzie i wystawi najsilniejszy zdrowy skład, jaki tylko ma.

Tak jak zawsze nasze rywalki mają uważać na Ewę Pajor, tak kiedy gra się przeciwko reprezentacji Danii, trzeba szczególną opieką otoczyć Pernile Harder. Są tacy, którzy twierdzą, że Dunki są od niej bardziej uzależnione niż Polki od Pajor.

- Nie będę w żaden sposób analizować taktycznie, ale trzeba przyznać, że zespół duński bez Pernile Harder to inny zespół niż z nią. To jest fakt, który rzutuje na każdy obszar gry. Z tym, że gdybyśmy porównywali ją do Ewy to zupełnie inne profile. Ewa jest typową napastniczką i gra zdecydowanie wyżej. Pernile próbuje rozgrywać, ma dużą swobodę taktyczną. Ona w tym zespole decyduje o wielu działaniach - mówiła selekcjonerka reprezentacji Polski na przedmeczowej konferencji prasowej.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: piękny gest Messiego. Zrobił to po porażce 0:4

Lecz tej swobody dużo więcej od pierwszych minut miały nasze panie. Najpierw czujność Mai  Bay Ostergaard sprawdziła Tanja Pawollek lekko lobowanym strzałem. To w trzeciej minucie. Chwilę potem nieporozumienie pomiędzy naszymi piłkarkami w duńskim polu karnym ustrzegło rywalki od straty gola. Ale to mogło się zemścić, bo po kilkudziesięciu sekundach Janni Thomsen uderzyła z czterech metrów nad poprzeczką.

Ale to zespół trener Niny Patalon czuł się tego wieczoru w Lucernie z piłką przy nodze dużo lepiej, a udowodnił to w 13. minucie. Dośrodkowanie z prawej strony Eweliny Kamczyk do Ewy Pajor zostało przyblokowane przez rywalki, ale akcję ubezpieczała jeszcze Natalia Padilla-Bidas i to ona została zdobywczynią pierwszej w historii bramki dla Polski na mistrzostwach Europy.

Ale polska maszyna się nie zatrzymywała. Padilla-Bidas siedem minut później popisała się kapitalnym, precyzyjnym dośrodkowaniem z prawej strony na głowę Ewy Pajor, a kapitan reprezentacji Polski zrobiła to, co do niej należało. Kilka tysięcy polskich kibiców obecnych na miejscu było wniebowziętych.

Nie należy się cieszyć z kontuzji, ale należy odnotować, że chwilę po tej akcji po jednym ze starć z Sylwią Matysik ucierpiała liderka duńskiej kadry Pernile Harder i w 25. minucie musiała opuścić boisko. Wtedy Dunki zupełnie już wygasły, a Polki szukały kolejnych bramek. W 30. minucie minimalnie spudłowała Padilla-Bidas, a po kolejnych dwóch Ostergaard musiała sparować piłkę na poprzeczkę po próbie Kamczyk.

Ale żeby nie było aż tak idealnie, tuż przed przerwą, dwa razy groźnie główkowała Signe Bruun. Za pierwszym trafiła w poprzeczkę, za drugim - jej uderzenie obroniła Kinga Szemik. To były ostrzeżenia dla polskiej obrony, choć ta spisywała się w pierwszych 45 minutach naprawdę dobrze. Emilia Szymczak znakomicie odcinała rywalki od akcji, a Sylwia Matysik w razie potrzeby kasowała akcje udanymi wejściami wślizgiem.

Mocnym akcentem mogła się też zacząć druga połowa, gdy w 50. minucie szarpnęła lewym skrzydłem Paulina Tomasiak i wyłożyła piłkę na 6. metr do Natalii Padilli-Bidas. Tyle, że tym razem piłkarka Sevilli spudłowała. Tymczasem Dunki usiłowały przenieść grę na połowę Polek i konstruować akcję atakiem pozycyjnym. Najskuteczniejszą metodą okazał się jednak strzał z dystansu Janni Thomsen, który przełamał dłonie Kingi Szemik. W ten sposób przeciwniczki złapały kontakt na finiszu czwartego kwadransa spotkania.

Polskie serca zadrżały 10 minut później, gdy z gola cieszyła się Nadia Nadim pozostawiona nieco bez opieki w polu karnym. Na szczęście dla nas, na początku akcji, gdy piłkę spod linii bocznej zagrywała do niej jedna z koleżanek, była jeszcze wyraźnie na spalonym, co  wychwyciły kamery VAR i trafienie zostało anulowane.

Ale biało-czerwone waleczne serca potrafiły jeszcze zawalczyć o kolejną bramkę. W 76. minucie przebojowo środkiem ruszyła wprowadzona z ławki Martyna Wiankowska, podała na lewo w pole karne do Pajor, która z kolei zagrała do Padilli-Bidas. I tu uśmiechnęło się szczęście, bo piłka odbiła się od niej tak, że trafiła prosto do... Wiankowskiej, która pokonała Ostergaard przywracając Polkom dwubramkowe prowadzenie.

Po kolejnych siedmiu minutach znów zmniejszyło się ono do jednego gola po fenomenalnym, kilkudziesięciometrowym dośrodkowaniu Katrine Veje z lewej flanki prosto na głowę wbiegającej Signe Bruun. Tutaj już o spalonym nie było mowy. Znów zrobiło się nerwowo i tak było do samego końca, bo Dunki jeszcze kilkukrotnie zmusiły Szemik do interwencji. Bramkarka West Ham United utrzymała jednak nerwy na wodzy i już nie dała się pokonać.

Biało-Czerwone dowiozły więc zwycięstwo i mogły cieszyć się z pierwszych w historii punktów na mistrzostwach Europy. Nie jednego, a trzech. Pojawiły się szerokie uśmiechy i ogromna ulga. To zwycięstwo to nie tylko pozytywne zakończenie turnieju. To dowód na to, że reprezentacja Polski potrafi nie tylko walczyć z silnymi ekipami, ale także je pokonywać. To ma być fundament pod lepsze jutro kobiecej piłki w naszym kraju.

Polska - Dania 3:2 (2:0) 
1:0 - Natalia Padilla Bidas 13' 
2:0 - Ewa Pajor 20'
2:1 - Janni Thomsen 59'
3:1 - Martyna Wiankowska 76'
3:2 - Signe Bruun 83'

Składy:

Polska: Kinga Szemik - Sylwia Matysik (58' Martyna Wiankowska), Emilia Szymczak, Oliwia Woś, Wiktoria Zieniewicz - Adriana Achcińska (64' Klaudia Jedlińska), Tanja Pawollek, Ewelina Kamczyk (82' Klaudia Słowińska) - Natalia Padilla, Ewa Pajor, Paulina Tomasiak (58' Milena Kokosz).

Dania: Maja Bay Ostergaard - Emma Faerge, Stine Ballisager, Katrine Veje - Frederikke Thogersen (82' Amalie Vangsgaard), Josefine Hasbo (62' Karen Holmgaard), Kathrine Moller Kuehl, Sara Holmgaard (62' Nadia Nadim) - Janni Thomsen, Signe Bruun, Pernile Harder (25' Sofie Bredgaard).

Sędziowała: Olatz Rivera Olmedo (Hiszpania).

Żółte kartki: Pawollek (Polska) - Nadim (Dania).

Widzów: 14 213.

Komentarze (82)
avatar
Tennyson
13.07.2025
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Najkrótsza recenzja całokształtu występu Polek na Euro to brutalna różnica pomiędzy grą skuteczną, a grą satysfakcjonującą oko. Zdecydowanie lekcja dla fanów futbolu widowiskowego i fanów futbo Czytaj całość
avatar
pawel8848m
13.07.2025
Zgłoś do moderacji
4
4
Odpowiedz
Wygrały mecz o NIC !!! i święto w Polsce, tragedia :) 
avatar
Diesel...
13.07.2025
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
cieszom
sie dziołpy ze odpadly z turnieju z nieistniejacej dyspypliny … nie ma czegos takiego jak pilka nozna kobiet nie ma nie bylo i nie bedzie … majom plywanie synchroniczne i balet 
avatar
A48
13.07.2025
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
Ludzie opanujcie się! Co wciska w fotel? Cała Polska piłka leży, świat nam odjechał a pismaki smarują tytuły o końcu jak z marzeń. Min to wyjście z grupy… i wtedy można coś pozytywnego powiedzi Czytaj całość
avatar
Kamilek1991
13.07.2025
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Ale ta nasza bramkarka to jest słaba. Wszystkie bramki jakie nam strzelono to bez jej nawet małej interwencji. Stała z boku gry naszej drużyny w 3 meczach. Już nie wspomnę o tej bramce 1 dla du Czytaj całość
Zgłoś nielegalne treści