Krótka okazała się być przygoda Goncalo Feio w nowym klubie. Po zaledwie trzech tygodniach francuska USL Dunkerque poinformował, że Portugalczyk nie jest już szkoleniowcem tego zespołu.
"Klub chciałby podziękować Goncalo Feio i jego asystentowi za zaangażowanie i pracę wykonaną podczas ich pobytu w Dunkierce. Cały klub życzy im wszelkich sukcesów w dalszej karierze zawodowej" - brzmiało oświadczenie.
ZOBACZ WIDEO: Wypoczywa na sportowo. Nowa gwiazda Manchesteru United nie próżnuje
Na platformie X Mateusz Borek napisał, że to Feio poprosił o odejście z uwagi na niespełnione obietnice. Inaczej sprawę przedstawił znany francuski dziennik "L'Equipe", który poinformował, że Portugalczyk w nerwowy sposób miał wyrazić niezadowolenie z infrastruktury i organizacji klubu, co nie spodobało się działaczom.
To jednak nie wszystko. "Zawodnicy trenowali ze strachem, ściśniętym żołądkiem" - przekazali dziennikarze wspomnianego źródła. Dziennik miał jeszcze okazję porozmawiać z dyrektorem klubu.
- Nie ma czego żałować. Byliśmy przekonani, że Goncalo jest w stanie jeszcze bardziej rozwinąć drużynę, jeszcze lepiej zorganizować naszą organizację, rozwinąć naszych młodych graczy i dać, poprzez ambitny plan gry, przyjemność naszym kibicom i naszym graczom. Szczegółowo przestudiowaliśmy osobowość Gonçalo, wiedzieliśmy, że jest kimś pełnym pasji i temperamentu. Istniało ryzyko, którego byliśmy świadomi. Ale w naszych dyskusjach bardzo wyraźnie podkreślaliśmy podstawowe wartości jedności i pokory. Zawarliśmy umowę, którą zaakceptował. Chciałem w niego wierzyć. Okazało się, że się myliłem. Ale nie chcę potępiać człowieka. Każdy ma swoje traumy - powiedział Demba Ba, który w przeszłości jako piłkarz występował m.in. w Chelsea FC.
Feio natomiast tłumaczył się tak, jak pisał Borek, że w klubie zastał zupełnie coś innego, niż było mu obiecane. Zaznaczył jednak, iż jest w dobrych stosunkach z klubem i dyrektorem sportowym.