Przed czwartkowym spotkaniem sytuacja Lecha Poznań była klarowna. Jeśli mistrz Polski pokona w dwumeczu KRC Genk, to wystąpi w fazie grupowej Ligi Europy. Jeśli jednak dozna porażki z belgijskim zespołem, to jesienią zagra w Lidze Konferencji.
Faworytami dwumeczu decydującej rundy kwalifikacji do Ligi Europy byli oczywiście piłkarze z Genku. W czwartek na stadionie w Poznaniu szybko zresztą wzięli się oni do pracy. Patrik Hrosovsky zdobył dwa gole, na które jednym trafieniem odpowiedział Filip Jagiełło.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Cristiano Ronaldo ciągle to ma. Ale przymierzył!
Przy stanie 2:1 dla gości doszło do fatalnej sytuacji. Kontuzji doznał Antonio Milić. Z powodu urazu pachwiny Chorwat nie był w stanie kontynuować gry. 31-letniego obrońcę zastąpił młody Wojciech Mońka.
Kontuzja Milicia to kolejne zmartwienie dla trenera Nielsa Frederiksena. Duński szkoleniowiec narzeka, że nie ma do dyspozycji wielu podopiecznych. W jego zespole jest prawdziwy szpital.
Na różne problemy narzekają Radosław Murawski, Ali Gholizadeh, Patrik Walemark, Daniel Hakans, Bartłomiej Barański, Robert Gumny i Joel Pereira.
Tymczasem Lech przegrał ostatecznie z KRC Genk aż 1:5. To oznacza, że drużyna ze stolicy Wielkopolski ma marne szanse, aby zagrać w rundzie zasadniczej Ligi Europy.