Adrian Paluchowski w poniedziałek 11 stycznia związał się umową z Piastem. Klub z Okrzei nie był jednak osamotniony w walce o tego snajpera. - Miałem kilka ofert, przyznaję. Działacze Piasta byli jednak najkonkretniejsi, najbardziej zdecydowani, dlatego wybrałem ich propozycję - wyjaśnił "Paluch" w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl.
Ten napastnik może spędzić w Gliwicach na wypożyczeniu najbliższy rok. Niewykluczone jednak, że jego przygoda ze śląską piłką potrwa krócej. - Kluby ustaliły, że już po pół roku będę mógł wrócić do Warszawy. Piast może ze mnie zrezygnować po tym okresie, może się także zgłosić po mnie Legia. Jest taki zapis w umowie - zdradził zawodnik.
Po przeprowadzce do Piasta zmieniły się cele Paluchowskiego. Z Legią walczył o prymat w kraju, w Gliwicach myślą przede wszystkim o zachowaniu ligowego bytu. - Nie robi mi to żadnej różnicy. Każda drużyna stawia przed sobą inne cele. Sytuacja Piasta nie jest jednak zła. Nasz zespół zajmuje na razie dobrą pozycję. Myślę, że utrzymamy się w ekstraklasie. Ja jestem o to spokojny - powiedział 22-latek.
"Paluch" ma nadzieję, że gliwiczanie utrą nosa co niektórym i na finiszu rozgrywek uplasują się nawet w środkowej części tabeli. - Nie myślę o tym tak, że wystarczy, że obronimy się przed spadkiem. Chcemy zająć jak najwyższą lokatę. Wierzę, że w każdym meczu będziemy pokazywać, na co tak naprawdę nas stać - zapowiedział.
Wydaje się, że ten napastnik nie będzie miał większych problemów z przebiciem się do pierwszego składu Piasta. Po pierwsze w zespole z Gliwic w ataku nie do ruszenia jest tylko Sebastian Olszar, po drugie niebiesko-czerwoni będą musieli zapłacić Legii spore pieniądze za każdy mecz, w którym Paluchowski zagra mniej niż 45 minut. - Nikt nie może być pewny miejsca w składzie - zapewnił piłkarz. - Dopiero się okaże, czy trener będzie na mnie stawiał. Na obozach, w meczach kontrolnych i w spotkaniach o stawkę będę się starał pokazać z jak najlepszej strony, by go do siebie przekonać - zakończył.