- Fakt, że kibice skandowali moje nazwisko po meczu, dał mi naprawdę sporo radości - mówił Michał Skóraś w ostatniej rozmowie z klubowymi mediami.
Polak, który przeniósł się do zespołu KAA Gent niespełna miesiąc temu, błyskawicznie stał się ulubieńcem trybun. Trudno jednak się dziwić, jeżeli w pierwszych czterech meczach strzelił dwa gole, a przy dwóch asystował.
- Trener odgrywa tu bardzo ważną rolę. Zaraz po moim przyjściu zobaczyłem, że wielu zawodników ma z nim dobre relacje. To bardzo ważne. Widać też, że zawodnicy dają z siebie wszystko na boisku - mówił Skóraś.
Jak widać, Ivan Leko znalazł klucz do 9-krotnego reprezentanta Polski. Dzięki tej współpracy Michał Skóraś zapracował na powrót do drużyny narodowej, w której był nieobecny od Euro 2024. Jan Urban docenił 25-latka i zobaczył w nim zastępcę kontuzjowanego Nicoli Zalewskiego.
Transfer last minute
Jeszcze w lipcu wydawało się, co zresztą przyznawał sam zainteresowany, że Skórasia czeka kolejny sezon w Brugii.
- Tak, zostaję. Nie myślałem o powrocie do Polski. Nie jestem usatysfakcjonowany tym, jak grałem w Brugii, więc myślę, że mam jeszcze wiele do udowodnienia w tym klubie - mówił w rozmowie z TVP Sport.
Dość niespodziewanie jednak, już w trakcie sezonu, na pozyskanie skrzydłowego zdecydowało się KAA Gent. Transakcja została przeprowadzona błyskawicznie. Pierwsze pogłoski o tym, że Skóraś może zmienić klub pojawiły się 4 września, a już dwa dni później Polak został zaprezentowany w nowym zespole. W Brugii nikt nie zamierzał specjalnie walczyć o zatrzymanie piłkarza.
- Skóraś przybył do Club Brugge z wielkimi oczekiwaniami, ale od początku było mu ciężko. Nie grał wystarczająco dobrze. Miał dobry okres w play-offach, kiedy drużyna zdobyła mistrzostwo. Nie udało mu się jednak utrzymać tej formy. Konkurencja w Club Brugge była bardzo duża i przegrał walkę. Zawsze ciężko pracował, ale nigdy nie był kluczowym graczem w drużynie - mówi nam Claudio Reulens z voetbalnieuws.be.
Ostatecznie jego bilans w Club Brugge zamknął się w 90 występach, w których strzelił 6 bramek, do których dołożył 8 asyst. Liczba rozegranych meczów może jednak nieco zakłamywać rzeczywistość, bowiem Polak bardzo często wchodził jedynie na końcowe minuty.
Krok do tyłu
Zupełnie inaczej wygląda pozycja Skórasia w Gent. W nowym zespole z miejsca wskoczył do wyjściowego składu i już w debiutanckim spotkaniu popisał się bramką w wyjazdowym wygranym starciu z Antwerpią (2:1).
- W Gent jest kluczowym graczem. To największy transfer tego lata. Trener Ivan Leko ma do niego duże zaufanie, a tego właśnie potrzebuje. Gra bardzo dobrze, a kibice skandują jego imię. To idealny transfer dla wszystkich stron - tłumaczy Reulens.
Oczywiście, tutaj trzeba też zaznaczyć, że Gent jest zwyczajnie nieco słabszym klubem. Bo choć wspomnienia polskich kibiców z eliminacji do pucharów i tego, jak klub z Gandawy pokazywał miejsce w szeregu czy to Rakowowi czy Pogoni mogą być dość świeże, to jednak mówimy o dopiero 6. drużynie ubiegłego sezonu (rok wcześniej Gent zakończył zmagania jeszcze oczko niżej).
- Gent nie jest na tym samym poziomie co Club Brugge. W ostatnich sezonach nie znaleźli się w pierwszej piątce. W Club Brugge, trzeba przyznać, byli lepsi gracze na pozycji skrzydłowego. Chemsdine Talbi (sprzedany za 20 milionów do Sunderlandu), Christos Tzolis (najlepszy skrzydłowy w lidze belgijskiej), a także Andreas Skov Olsen (sprzedany za 14 milionów do Wolfsburga), Antonio Nusa (sprzedany za 21 milionów do RB Lipsk) i Tajon Buchanan (sprzedany za 7 milionów do Interu) byli zawodnikami, którzy w ostatnich latach stanowili dla niego konkurencję. Lepszymi zawodnikami - wylicza nasz rozmówca.
W Gent natomiast, ta konkurencja jest wyraźnie słabsza, a Skóraś nie potrzebował nawet czasu na adaptację. Dość powiedzieć, że choć dołączył do drużyny w 7. kolejce obecnego sezonu, to już teraz, w klasyfikacji kanadyjskiej ustępuje jedynie Wilfriedowi Kandze (3 gole, 3 asysty).
Co więcej, świetna forma zaprowadziła Skórasia ponownie do reprezentacji Polski, w której po raz ostatni wystąpił 25 czerwca 2024 roku, w zamykającym nasz udział na mistrzostwach Europy meczu z Francją (wszedł na 22 minuty). Potem Michał Probierz go pomijał, a Jan Urban na swoje pierwsze zgrupowanie też go nie powołał.
Uskrzydlony powołaniem 23-latek kolejną okazję na potwierdzenie wysokiej dyspozycji będzie miał już w piątkowy wieczór, kiedy to Gent podejmie Charleroi. Początek meczu o godzinie 20:45.
ZOBACZ WIDEO: Przyjęła pod dach Ukrainkę. Teraz co miesiąc dostaje od niej taki SMS