Jude Bellingham od jesieni 2023 roku zmagał się z problemami z barkiem, jednak ani on sam, ani klub nie podjęli wtedy żadnych działań. Anglik przez półtora roku grał z kontuzją, korzystając z usztywniacza i zmagając się z bólem. Ostatecznie, po tegorocznych Klubowych Mistrzostwach Świata, Bellingham zdecydował się na operację, by uporać się z problemem.
Hiszpańskie media, m.in. dziennik "AS", informowały, że jego rehabilitacja potrwa kilka miesięcy i że wróci na boisko dopiero pod koniec roku. Tymczasem ku zaskoczeniu kibiców Real Madryt, środkowy pomocnik był gotowy do gry już w połowie września - mimo że operację przeszedł w lipcu.
ZOBACZ WIDEO: Polska mistrzyni przeżyła koszmar. "Mój mąż wtedy pierwszy raz zemdlał"
Co więcej, oprócz samego powrotu do gry, kibice zauważyli też zmianę w jego wyglądzie. Bellingham wyraźnie schudł w porównaniu z poprzednim sezonem i dziś przypomina siebie z pierwszego roku w barwach "Królewskich".
Wcześniej zawodnik celowo nabrał masy mięśniowej, aby jak najlepiej wzmocnić uszkodzony bark - lekarze obawiali się jego ponownego zwichnięcia. Po wyleczeniu kontuzji sztab medyczny Realu postanowił jednak, że pomocnik powinien zrzucić zbędne kilogramy.
W sobotę Bellingham rozegrał pierwszy mecz po kilkutygodniowej przerwie. "Los Blancos" pokonali Espanyol 2:0, a Anglik pojawił się na boisku na ostatnie dwie minuty spotkania.