Mecz 6. kolejki Bundesligi pomiędzy Borussią M'gladbach a Eintrachtem Frankfurt przeszedł do historii jako jedno z najbardziej kuriozalnych widowisk sezonu. Do przerwy gospodarze przegrywali 0:5, a w 47. minucie było już 0:6. W końcówce Borussia zdobyła jednak cztery gole i zmniejszyła rozmiary porażki do 4:6.
Na listę strzelców wpisali się Jens Castrop, Haris Tabakovic, Yannik Engelhardt i Grant-Leon Ranos. Wynik 4:6 nie uratował zespołu przed spadkiem na ostatnie miejsce w tabeli, ale pozwolił uniknąć historycznej klęski.
ZOBACZ WIDEO: Polska mistrzyni przeżyła koszmar. "Mój mąż wtedy pierwszy raz zemdlał"
Dla Eugena Polanskiego był to dopiero drugi mecz w roli tymczasowego trenera Borussii. Po końcowym gwizdku nie usłyszał jednak nieprzyjemnych przyśpiewek. Zamiast tego kibice skandowali jego nazwisko, jasno dając do zrozumienia, że winy za kryzys nie widzą w szkoleniowcu.
Fani są znacznie bardziej rozczarowani działaczem Rolandem Virkusem. To właśnie on znalazł się na celowniku trybun. Polanski zaś, mimo że dopiero zaczyna swoją przygodę w roli pierwszego trenera, ma za sobą wsparcie kibiców.
Sam Virkus po meczu podkreślił, że szkoleniowiec otrzyma szansę na pracę w Borussii. - Eugen dostaje uczciwą szansę. I uczciwa szansa to nie są dwa mecze. Z Freiburgiem na pewno będzie na ławce - zaznaczył dyrektor sportowy, cytowany przez "Bild".
Mimo tych deklaracji niemiecka prasa już łączyła klub z innymi nazwiskami. Wśród kandydatów wymienia się Philippe'a Clementa, niedawno kojarzonego również z Pogonią Szczecin.