Lech mierzy wysoko w Lidze Konferencji. Moutinho pewny siebie

PAP / Jakub Kaczmarczyk / Na zdjęciu: Joao Moutinho
PAP / Jakub Kaczmarczyk / Na zdjęciu: Joao Moutinho

W ubiegłym sezonie Joao Moutinho dotarł z Jagiellonią do ćwierćfinału Ligi Konferencji. Teraz w barwach Lecha chce co najmniej powtórzyć ten wynik. - W Poznaniu oczekiwania i presja są większe - mówi nam Portugalczyk

Mistrz Polski wraca do Ligi Konferencji po rocznej przerwie. Pierwszym rywalem Kolejorza będzie Rapid Wiedeń (więcej o nim TUTAJ). Mecz 1. kolejki Conference League Lech - Rapid w czwartek o godz. 18:45. Transmisja w Polsacie Sport 1 i Polsacie Sport Premium 1. Relację tekstową LIVE przeprowadzi portal WP SportoweFakty.

Dominik Stachowiak, dziennikarz WP SportoweFakty: Zagrasz w Lidze Konferencji po raz drugi z rzędu. Jak porównałbyś aktualną Lecha do Jagiellonii, z którą rywalizowałeś w tych rozgrywkach w zeszłym sezonie?

Joao Moutinho, obrońca Lecha Poznań: Uważam, że w Białymstoku mieliśmy naprawdę dobry zespół i dobrze prezentowaliśmy się w Lidze Konferencji, zwłaszcza patrząc na to, przeciwko komu rywalizowaliśmy. W Lechu są olbrzymie oczekiwania i mamy ambicje, żeby zajść w tych rozgrywkach jak najdalej. Chcemy zacząć od zwycięstwa z Rapidem Wiedeń.

ZOBACZ WIDEO: Kulisy słynnego w Polsce viralu. "Nie byłam w stanie wyjść z toalety w TVP"

Oczekiwania większe niż w Białymstoku?

To jasne. Historycznie Lech jest jednym z najlepszych klubów w Polsce i co roku jest w czołówce. Jaga jest na tym poziomie stosunkowo krótko, więc to oczywiste, że w Poznaniu oczekiwania i presja są większe.

Celujecie wyżej niż Jagiellonia i Legia w zeszłym sezonie?

Zacznijmy od postawienia pierwszego kroku, a potem kolejnych. Nie chcemy na razie patrzeć zbyt daleko przed siebie. Wiemy, że w czwartek zagramy bardzo trudne spotkanie i na razie na tym chcemy się skupić. Ale oczywiście chcemy dobrze zaprezentować się w całych rozgrywkach, bo wiemy, że mamy do tego predyspozycje i jesteśmy w stanie rywalizować z każdym jak równy z równym.

Jak porównałbyś atrakcyjność tegorocznych rywali do tych, przeciwko którym grałeś w barwach Jagi? Wtedy w fazie ligowej pojawiła się rywalizacja z Kopenhagą na Parken.

Teraz też mamy atrakcyjnych przeciwników. Rapid to ciekawa i doświadczona drużyna. Jest bundesligowe 1.FSV Mainz 05, jest Rayo Vallecano z La Liga. To bardzo dobre zespoły i mamy tego świadomość, ale mamy wszelkie narzędzia potrzebne do tego, żeby je ograć.

A jest szczególny zespół, z którym chciałbyś się zmierzyć w pucharach?

Szczerze mówiąc, nie mam pojęcia. Aktualnie skupiam się tylko i wyłącznie na tym, z kim zagramy najbliższy mecz. Jasne, że niektóre drużyny wydają się bardziej atrakcyjne i trudniejsze do ogrania na papierze, ale w praktyce jest tak, że wychodzi 11 na 11 i to nie ma znaczenia, przeciwko komu grasz. Po prostu musisz wyjść na boisko i pokazać się z jak najlepszej strony. Nie myślę więc o tym, z kim zagramy, tylko o tym, że chcę wygrać każde kolejne spotkanie.

Co było twoim zdaniem kluczowe w zeszłym roku do osiągnięcia ćwierćfinału z Jagiellonią, a co możecie wykorzystać także w tym sezonie w Lechu?

Europejskie puchary mają to do siebie, że mają dwie zupełnie różne fazy. W fazie ligowej jest trochę jak w normalnej lidze. Przystępujesz do meczów z poczuciem, że to „tylko” spotkanie ligowe i chcesz spróbować zdobyć trzy punkty. W meczach wyjazdowych, szczególnie przeciwko trudnym przeciwnikom, kiedy nie wszystko idzie po twojej myśli, walczysz o wyrwanie choćby jednego oczka. I to jest okej, bo ostatecznie liczy się tylko to, że jesteś w czołowej ósemce czy nawet w TOP 24. Ale kiedy przychodzi faza pucharowa, to te spotkania są zdecydowanie inne.

Jest dużo więcej kalkulowania.

Dokładnie. Grasz dwa mecze zamiast jednego i na koniec dnia liczy się tylko wynik spotkania. Załóżmy, że pierwsze spotkanie grasz na wyjeździe, nie grasz tak wysoko, nie naciskasz, nie starasz się zwyciężyć kładąc na to cały nakład sił. Czasem masz poczucie, że remis jest wystarczający, bo w domu jesteś w stanie wygrać. Zatem pojawia się sporo aspektów, o których wtedy myślisz zupełnie inaczej niż w fazie ligowej. Przede wszystkim myślisz na dwa mecze wprzód, a nie tylko o tym najbliższym.

Ta kalkulacja pomogła wam w osiągnięciu sukcesu z Jagiellonią? Podobnie może być w przypadku Lecha?

Myślę, że tak. Przede wszystkim chcemy awansować do fazy pucharowej, co nie będzie łatwe, bo, jak mówiłem, zagramy przeciwko naprawdę dobrym drużynom. Ale wierzę w to, że jeśli będziemy grali mądrze, to osiągniemy swój cel. Pamiętam, że w zeszłorocznym pierwszym meczu 1/16 finału z Cercle Brugge graliśmy u siebie i to było naprawdę trudne spotkanie. Prowadziliśmy 1:0 i w drugiej połowie rywale dostali czerwoną kartkę. Wiedzieliśmy, że grając u siebie w przewadze jednego zawodnika i mając w perspektywie trudny mecz wyjazdowy w Belgii, musimy to wykorzystać. Spojrzeliśmy na siebie i doszliśmy do wniosku, że to jest moment, żeby przycisnąć i spróbować zamknąć to spotkanie. Wygraliśmy 3:0 i dzięki temu nawet mimo porażki 0:2 w Brugii awansowaliśmy do kolejnej rundy. Zatem to jest też ta mądrość w myśleniu o kolejnych meczach, o której wspomniałem wcześniej.

Ta mądrość z pewnością przyda się w defensywie. Niels Frederiksen wciąż powtarza, że tracicie zbyt wiele goli i trudno się z tym nie zgodzić. Co w zasadzie jest waszym problemem w tym aspekcie?

Oczywiście również zgadzam się z trenerem. Zwłaszcza w meczach domowych musimy być dużo bardziej spójni w grze obronnej i starać się dominować od samego początku. Oczywiście, łatwiej to powiedzieć niż zrobić, bo rywale też mają dobre drużyny. W naszym przypadku chodzi też o kwestię zgrania się nowych piłkarzy i wyczucia siebie nawzajem. Jest zatem sporo do poprawy, ale myślę, że im dalej w sezon, tym będzie lepiej.

W ostatnim meczu z Jagiellonią wyglądaliście na ospałych w pierwszej połowie, co zresztą podkreślili Joel Pereira i Leo Bengtsson. Co na to wpłynęło?

Szczerze mówiąc, nie mam pojęcia, ale mogę się z tym zgodzić. Wydaje mi się, że byliśmy trochę leniwi w przesuwaniu się do przodu i w pressingu. Czułem, że rywale mają dużo więcej energii od nas. To nie był nasz moment. Przerwa dała nam trochę czasu na złapanie koncentracji i rytmu, co pozwoliło na szybkie wyrównanie po przerwie i dużo lepszą grę. Mimo tego, że szybko straciliśmy gola, uważam że byliśmy dużo lepszą drużyną po zmianie stron.

Nawet w obliczu tych kłopotów, z twoich słów da się wyczytać pewność siebie.

To prawda, jestem pewny siebie i pewny możliwości naszego zespołu, których jeszcze w pełni nie pokazaliśmy. Ufam sobie samemu, ufam moim kolegom z drużyny i wiem, że oni podchodzą do tego tak samo. Musimy się poprawić, to jasne. Wierzę, że ciężką pracą jesteśmy w stanie osiągnąć dobre wyniki w przekroju sezonu i walczyć o trofea.

Komentarze (0)
Zgłoś nielegalne treści