Klub z Santiago Bernabeu jest europejskim potentatem, mimo że w ostatnich latach raczej niechętnie stawia na piłkarzy wywodzących się z akademii. Florentino Perez ma jasną strategię. Prezydent nie szczędzi pieniędzy na utalentowanych piłkarzy, którzy przechodzą do Realu Madryt mając perspektywy rozwoju.
Przykłady można mnożyć. Vinicius Junior, Rodrygo, Endrick, Arda Guler, Eduardo Camavinga, Dean Huijsen czy nawet Jude Bellingham dołączali do "Królewskich" na wczesnym etapie kariery. Nieco nieoczywistym ruchem było jednak sprowadzenie Franco Mastantuono.
ZOBACZ WIDEO: Córka Szymona Kołeckiego nie wytrzymała. Popłakała się podczas walki
Zachwycił w Superclasico
45 milionów euro - tyle kosztował wychowanek River Plate, który w połowie sierpnia zasilił szeregi Realu. W kontekście nadchodzącego El Clasico warto wspomnieć, że cały świat usłyszał o Mastantuono kilka tygodni przed transferem.
W argentyńskim Superclasico z Boca Juniors, ówczesny pomocnik River Plate popisał się przepięknym trafieniem bezpośrednio z rzutu wolnego. Rewelacyjny nastolatek zaprezentował próbkę swoich umiejętności, strzelając gola wyjątkowej urody. Jego bramka z derbów Buenos Aires błyskawicznie stała się viralem w mediach społecznościowych.
Ten jeden moment sprawił, że jego wartość rynkowa wzrosła kilkukrotnie. Później przyszedł czas na premierowe powołanie do seniorskiej reprezentacji Argentyny i wymarzoną przeprowadzkę na Stary Kontynent.
Nie da się ukryć, że w tym przypadku Real Madryt zapłacił przede wszystkim za potencjał, nie za piłkarza "na już". Kibice wierzą, że pod okiem trenera Xabiego Alonso Mastantuono zrobi znaczny progres.
Barcelona była mu pisana
O podpis trzykrotnego reprezentanta Argentyny mocno walczyła też FC Barcelona, ale pod kątem finansowym Katalończycy nie byli w stanie wygrać z Realem. "Blaugrana" musiała obejść się smakiem, mimo że miała w rękach ważny atut.
Otóż szybko wyszło na jaw, że w dzieciństwie Mastantuono kibicował klubowi z drugiej strony barykady. Zdjęcia kilkuletniego chłopca w koszulce FC Barcelony obiegły hiszpańskie media. Dużym echem odbiły się też słowa samego zawodnika.
Podczas oficjalnej prezentacji w Realu Mastantuono podkreślił, że trafił do "najlepszego klubu na świecie". Po chwili dodał natomiast, że jest wielkim fanem Lionela Messiego, ikony FC Barcelony.
- Dla mnie najlepszym piłkarzem na świecie jest Messi. Jestem Argentyńczykiem i uważam, że w ostatnich latach to on był najlepszym piłkarzem. Nie mam nic więcej do dodania. Messi znaczył bardzo wiele dla Barcelony i dla Argentyńczyków, którzy oglądali jego grę - tłumaczył.
Mastantuono spełnił już marzenie, grając razem z Messim w kadrze "Albicelestes". W meczu z Wenezuelą 38-latek strzelił dwa gole i mógł skompletować hat-tricka, lecz zabrakło mu podania ze strony gracza Realu.
Messi był wściekły na młodszego kolegę, dla którego jest przecież wzorem. "Chciał mnie zabić, ale potem mnie zrozumiał. Przeprosiłem go za tę akcję" - dziennik "AS" przytoczył słowa Mastantuono po wspomnianym meczu.
Na tym związki Mastantuono z FC Barceloną się nie kończą. Jego wujek, Jose Raul Iglesias Mastantuono ("Toti"), w sezonie 1977/78 zaliczył bowiem epizod w rezerwach katalońskiego klubu.
Wydawało się więc naturalne, że Franco Mastantuono trafi do Barcelony. Z przyczyn niezależnych od niego, los spłatał mu figla.
Prawie jak Yamal
Kibice Realu chcieliby wierzyć, że Mastantuono stanie się kimś na miarę Lamine'a Yamala w Barcelonie. Jego rówieśnik na tym etapie kariery może pochwalić się dokonaniami, których nie można nawet porównywać do dotychczasowych osiągnięć Argentyńczyka.
Punktów wspólnych jest jednak kilka. Piłkarz z rocznika 2007 przyszedł na świat 14 sierpnia, czyli niemal dokładnie miesiąc po Yamalu, urodzonym 13 lipca. Obaj grają również głównie na prawym skrzydle.
Teoretycznie dzieli ich tylko miesiąc, aczkolwiek patrząc na statystyki, jest to przepaść. Mastantuono dotąd uzbierał tylko gola i asystę w barwach Realu, biorąc pod uwagę wszystkie rozgrywki.
Młokos unika porównań z Yamalem. - W futbolu istnieją różne porównania. Niestety, gazetom chodzi o takie tytuły. Nie przeszkadza mi to, ale nie porównuję się z nikim. Staram się wykonywać swoją pracę i dbać o to, aby mój zespół spisał się dobrze. Lamine to świetny zawodnik, świetnie się bawi i to godne podziwu. Nie porównuję się z nim ani z nikim innym. Wolę patrzeć na siebie, to jest ważniejsze niż to, co robią inni - nadmienił w wywiadzie dla "DSports".
Niedzielne El Clasico będzie podwójnie ważne dla Mastantuono. Konfrontacja Realu Madryt z FC Barceloną rozpocznie się o godz. 16:15.